Długo się zastanawiałem jak ma wyglądać ta recenzja, w końcu jest to tekst poświęcony jednemu ze sztandarowych filmów erotycznych. Jednak nie to było w moim podejściu największą przeszkodą. Problem tkwił w tym, że jest to obraz Alaina Payeta. To on stworzył filmy, które wyprowadziły mnie na prostą i ukształtowały jako człowieka. Dzięki jego obrazom, oraz filmom reżyserowanym przez Marca Dorcela nauczyłem się szacunku do kobiet. Nie byłem już tym samym małolatem, któremu stawał na jakiś wulgarny tekst rzucony pod adresem koleżanki ze szkoły. Stałem się chłopakiem rozumiejącym w większej części potrzeby kobiet. Tym większym ciosem okazała się dla mnie informacja o jego śmierci (urodzony 17go stycznia 1947 roku, zmarł 13go grudnia 2007 roku). Alain Payet odszedł z tego świata, ale pozostawił po sobie całą masę świetnych filmów, wśród których znalazł się opisywany "Les Nuits De La Presidente" z cudownymi kreacjami Laure Sainclair i Roberto Malone.

Na początku filmu poznajemy prostytutkę graną przez Laure Sainclair. Nocą chodzi po ulicach Paryża w poszukiwaniu klienta, za dnia natomiast sprawuje urząd prezydenta. Oczywiście jej nocne życie jest skrzętnie ukrywaną tajemnicą. Wie o nim jedynie jej asystentka i prawa ręka, prywatnie najlepsza przyjaciółka Pani Prezydent (w tej roli Elodie Cherie). Pewnego dnia, pod nieobecność głowy państwa do kancelarii zostaje przyniesiona tajemnicza koperta. Otwiera ją asystentka tytułowej bohaterki. List zawiera niedwuznaczne zdjęcia, na których Pierwsza Dama się piepszy. Szantażysta wyznacza miejsce spotkania - od tego momentu rozpoczyna się pełna napięcia i sexu gra pomiędzy szantażystą (w tej roli Roberto Malone), a Panią Prezydent.

Pierwszy raz jak obejrzałem opisywany film zrobił on na mnie dość spore wrażenie. Do dzisiaj pamiętam moje pozytywne reakcje odnoszące się do postaci stworzonych przez moich ulubionych w tamtych latach aktorów, czyli Laure Sainclair i Roberto Malone. To co zrobili w "Nocach Pani Prezydent" przechodzi najśmielsze oczekiwania! Laure od zawsze była mistrzynią pornograficznej gry aktorskiej ocierającej się o groteskę. Podobnie ma się sprawa z Robero Malone - oni nie próbowali być kolejnymi Alem Pacino, czy Sissy Spacek. Była to sztuka w sztuce, nie to co dzisiaj, nie trzeba być w czymś mistrzem ścigając się nieustannie z Hollywoodzkimi ikonami. No i on - ALAIN PAYET - wybitny reżyser, który zaczynał swoją przygodę z filmem w latach 70tych. Nie powiem żewszystkie jego filmy są świetne. Niektórym dużo brakuje do przeciętności. Ale gdy Pan Payet dysponował wystarczającym budżetem żeby nakręcić film dobry, to robił to z naprawdę wielką klasą. Tak też ma sięsprawa z "Nocami Pani Prezydent".

Realizatorsko to prawie ideał. Nie mamy wrażenia, że podczas kręcenia zabrakło reżysera. Dodatkowo jest dobrze zmontowany, co dodaje dynamiki i przez co nie ma nudy, zwłaszcza dzięki charakterystycznej intensywności w scenach, zwłaszcza po połowie czasu trwania, gdzie scena goni scenę. Sam pomysł na scenariusz jest dość oryginalny, no bo cóż można powiedzieć o historii Pani Prezydent, która dorabia nocami pracując jako dziwka? Alain Payet, również był odpowiedzialny zascenariusz. Sceny porno są niestandardowe, Payet zdecydowanie postawił na anal. Już w pierwszym bzykanku Bruno Sx wchodzi na sucho w Laure Sainclair. Trwa to bardzo krótko no i nie ma zmian pozycji (tylko od tyłu), na koniec obfity spust na dłonie Laure. Dodam jeszcze, że w pierwszej połowie filmu dominują gry wstępne, których inicjatorem jest Roberto Malone - dużo wulgaryzmów z jego strony, które dodają smaku przed każdym z dań. Jednak w drugiej połowie się trochę pogubiłem, robi się czasami trochę nudno, a to przez wspomnianą wyżej intensywność. Dosłownie nie można nawet przez chwilę zaczerpnąć powietrza, tak wiele jest scen seksu, i to głównie wpłynęło na moją końcową ocenę.

"Les Nuits De LaPresidente" w chwili wydania dosłownie podbił europejską publiczność. Koniec lat 90tych, z resztą obfitował w dziesiątki znakomitych tytułów. Ja darzę "Noce Prezydenta" szczególnym sentymentem, a to ze względu na wielkie nazwiska. Bardzo dobre kino, które polecam każdemu maniakowi dobrej erotyki. Ode mnie mocna ósemka.