"Garçonnières Rrès Spéciales" ("Two-Way Mirror") w reżyserii Claude'a Bernard-Auberta to kolejna francuskojęzyczna produkcja, w której motywem przewodnim jest voyeuryzm (podglądactwo). Twórcy mierzyli się z tą tematyką na wiele różnych sposobów. W rolę podglądaczy wcielali się często podstarzali aktorzy, łypiący pożądliwym wzrokiem na młode, seksowne dziewczęta, ale oprócz tego wyświechtanego pomysłu, zdarzały się także inne – bardziej twórcze scenariusze.

Marie-Claude (Marianne Aubert) i Jean-Claude (Guy Royer) są małżeństwem już od dziesięciu lat. Wydawać by się mogło, że w ich pożyciu seksualnym zaczyna stopniowo dominować rutyna, ale nic bardziej mylnego. Małżonkowie nie są sobą ani trochę znudzeni, a seks w ich wykonaniu jest równie namiętny jak na początku ich znajomości. Wszystko za sprawą fenickiego lustra, które towarzyszy im podczas miłosnych uniesień. Na czas wyjazdu do USA, klucze do apartamentu otrzymują ich bliscy przyjaciele - Francoise (Elisabeth Buré) i jej mąż Jean-Loup (Hubert Géral). Nowi lokatorzy szybko odkrywają nietypowe właściwości lustra i skwapliwie z nich korzystają.

Lustro fenickie zazwyczaj kojarzy się widzom z filmami sensacyjnymi bądź też kryminałami, gdzie świadkowie w bezpieczny dla siebie sposób rozpoznają podejrzanego. W produkcjach stricte pornograficznych lustra te odgrywają zupełnie inną rolę. Można się pokusić o stwierdzenie, że "gadżet" ten jest spełnieniem najskrytszych fantazji zarówno ekshibicjonistów jak i wojerystów. Jedni marzą o tym, żeby być podglądanymi, inni żeby podglądać, a lustro to jest w stanie spełnić obydwa warunki. Nie dziwi, więc fakt, że coraz częściej można je spotkać nie tylko na sali sądowej czy w banku, ale i w zwykłych domach.

Wojeryzm, fenickie lustro i... potężna dawka seksu to główne elementy składowe "Garçonnières Rrès Spéciales". W obsadzie nie brakuje ówczesnych gwiazd porno, a na szczególne słowa wyróżnienia zasługuje Elisabeth Buré. Pojawia się ona w ponad dziesięciu scenach rozbieranych i prezentuje całych wachlarz ponadprzeciętnych "umiejętności". Począwszy od handjobów i blowjobów, poprzez seks w różnych pozycjach, kończąc na zabawach w trójkącie z obowiązkową podwójną penetracją. Elisabeth nie pozwala o sobie na dłużej zapomnieć. Pomaga jej w tym również wygląd, który mnie osobiście kojarzy się nieodłącznie... z Goldie Hawn (zbliżona fizjonomia i niemal identyczna fryzura).

Rzetelnie wykonane i pięknie sfilmowane sceny porno nie przysłonią oczywiście niedostatków scenariusza (kilka nakreślonych naprędce dialogów) czy bardzo słabą grę aktorską. Niewiele pozytywów ląduje również pod adresem ścieżki dźwiękowej, a beznadziejny dubbing jeszcze bardziej kaleczy uszy. Wniosek jest jeden – najlepiej włożyć zatyczki do uszu i chłonąć obraz wyłącznie zmysłem wzroku. W celu uzyskania jeszcze większej przyjemności polecałbym zaś namówić partnerkę na seks przed lustrem (niekoniecznie fenickim), a film ten może być niezłą zachętą do dalszych, łóżkowych eksperymentów.