"Wsi spokojna, wsi wesoła,
Który głos twej chwale zdoła?
Kto twe wczasy, kto pożytki
może wspomnieć za raz wszytki?"
Jan Kochanowski - "Pieśń świętojańska o Sobótce"
Wakacyjny wypad w góry czy nad morze? Dla tych, którzy lubią aktywny wypoczynek znacznie bliższe sercu są góry. Długie piesze wędrówki, zdobywanie kolejnych szczytów, a wieczorem dzielenie się wrażeniami w pensjonacie bądź schronisku turystycznym. Dla tych, którym odpoczynek kojarzy się wyłącznie ze słodkim leniuchowaniem, bliższa jest piaszczysta plaża i przypiekające słońce. Istnieje jeszcze trzecia możliwość, łącząca w sobie zalety zarówno aktywnego jak i pasywnego wypoczynku. Wakacje na wsi!
"Parties Carrées Campagnardes" (A.K.A. "Fucking In The Country") zaprasza widzów na weekendowy wypad na wieś. Tutaj, z dala od miastowego zgiełku i hałasu zaproszeni goście mogą wypocząć oraz przeżyć mnóstwo niezapomnianych przygód. Męski wypad na ryby, piknik na polanie, romantyczna kolacja przy kominku, a na zakończenie aktywnego dnia – dziki seks z... żoną przyjaciela bądź też młodą gosposią. Atrakcji na wsi zawsze pod dostatkiem, a tylko od wczasowiczów zależy czy zaszyją się oni na dłużej w pokoju pod strzechą, czy też ochoczo wyruszą na łono natury.
Sielankowa atmosfera, urzekające plenery i melodyjna, wpadająca w ucho ścieżka dźwiękowa to główne atrybuty "Parties Carrées Campagnardes". Im głębiej jednak w las... tym więcej próchna. Scenariusz nie jest zbyt twórczy, a garstka bohaterów (pięcioro!) sprawia, że produkcja potrafi szybko znużyć widza. Prawdopodobnie pierwszy raz w życiu zatęskniłem za "papierowymi bohaterami" w tle; ot choćby przystojnym mleczarzem odwiedzającym gospodynię czy też przejeżdżającym na rowerze listonoszem z poranną prasą. Brak wspomnianych postaci mógłbym ostatecznie wybaczyć reżyserowi, ale gdzie u diaska podziała się drewniana stodoła z sianem, na którym figlują bohaterowie? Seks na sianku jest niemalże obowiązkiem i wie to nawet mieszczuch!
Pięcioro aktorów – trzy kobiety i dwóch mężczyzn – bez wątpienia wystarcza do nakręcenia filmu pornograficznego, ale czy nie jest to czasem nadmierna minimalizacja kosztów? Jakby problemów nie było aż nadto, dwie aktorki (z trzech!) z obsady są niezbyt atrakcyjne pod względem fizycznym. Pulchniutka Margareth, która wygląda "jakby ją siłą oderwano od pługa" oraz Frederique Moreau, która przypomina raczej strzygę, aniżeli piękną nimfę wodną, nie najlepiej prezentują się na tle pięknego wiejskiego krajobrazu. Zarówno urodą jak i sex appealem przyćmiewa je Serena, której nie sposób odmówić również olbrzymiego zaangażowania. Namiętne blowjoby, handjoby, pozycja na jeźdźca (wyjątkowo swojska, nieprawdaż?), pozycja 69, a także podwójna penetracja ożywiają nieco to monotonne widowisko, ale nie na tyle, żeby widz mógł poczuć się w pełni ukontentowany.
Claude Bernard-Aubert (Burd Tranbaree) - podobnie zresztą jak większość francuskich twórców - ma na koncie zarówno klasyki francuskiej pornografii filmowej (min. niezapomniane "Soumission" i "La Rabatteuse" z Brigitte Lahaie), ale także wiele produkcji niezbyt udanych – ze znacznie mniej znanymi i utalentowanymi aktorkami oraz dość okrojonym budżetem. "Parties Carrées Campagnardes" zdecydowanie zalicza się do tej drugiej grupy, ale znajdą się również i tacy widzowie, którym obraz ten powinien przypaść do gustu. Wielbicieli zdrowych, rumianych dziewcząt, które nabrały nieco więcej ciałka, przecież nie brakuje. A więc – góry, morze... czy też wakacje na wsi?