Francuski reżyser, Patrick Aubin, otwiera przed nami podwoje salonu z masażem erotycznym, gdzie spełniają się nawet najbardziej wyuzdane fantazje zamożnej klienteli. Młode i piękne masażystki z niezwykłą pasją i zaangażowaniem wykonują zabiegi, po których klienci zyskują nowe pokłady energii. Ubrane w różowe fartuszki, niczym siostry miłosierdzia, koją ból i zmęczenie, przywracając błogi uśmiech i satysfakcję na twarze spragnionych rozkoszy kobiet i mężczyzn.

Właścicielem jednego z takich salonów masażu erotycznego jest Francois (Alban Ceray), który za namową swojej partnerki w interesach (i łóżku) - Giny, wprowadza kilka nowatorskich rozwiązań. Przy pomocy lustra fenickiego oraz monitoringu wielbiciele wojeryzmu mogą do woli podglądać innych klientów, a nawet kupić materiał filmowy z zarejestrowanymi na taśmie zabiegami. Wszystko oczywiście za odpowiednią dopłatą, ale namiętne masażystki dbają o to, żeby grono potencjalnych nabywców stale się powiększało. Warto nadmienić, że zarówno Francois jak i Gina nie tylko doglądają interesów, ale również biorą czynny udział w erotycznych masażach, co powoduje niecodzienne zacieśnienie stosunków pomiędzy szefostwem a personelem. Czego się jednak nie robi dla dobra firmy?

Patrick Aubin w odróżnieniu od swoich bardziej znanych kolegów po fachu (Claude Mulot, Gerard Kikoine, Claude Bernard-Aubert) nie zapisał się złotymi zgłoskami w historii francuskiej pornografii. Jego przygoda z branżą porno trwała krótko (działał aktywnie przez cztery lata; w tym czasie nakręcił około sześciu filmów) i zawsze pozostawał w cieniu innych twórców. Odtrącenie na dalszy plan Aubina nie miało jednak nic wspólnego z jego kunsztem reżyserskim. Nikt nie powątpiewał wszak w jego talent, ale prezentowana przez niego wizja filmu pornograficznego różniła się zbyt mocno od ówczesnych standardów. Aubin nie przykładał znaczącej uwagi do budżetu, scenariusz traktował jako zbędny dodatek, a główne skrzypce miały odgrywać krótkie sceny seksu w ilości od kilkunastu do kilkudziesięciu. Jakby tego było mało, twórca nie tylko nie szukał odpowiednich plenerów do nakręcenia danej sceny, ale najchętniej umieściłby całą akcję w jednym pokoju. Dbałość o rekwizyty czy stroje pominę milczeniem...

"Accouplements Pour Voyeurs", mimo że powstał w 1980 roku, zadowoli bardziej miłośników współczesnej pornografii, aniżeli wielbicieli francuskich produkcji porno z lat ich świetności. Kilkanaście krótkich scenek (znużyło mnie ich liczenie), w których zobaczymy dosłownie wszystko, począwszy od seksu oralnego, poprzez zabawy w parach, w trójkącie, orgie, podwójne penetracje, sens analny, masturbację, zabawy z dildo... Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że kilka aktorek jest niezwykle urodziwych (Serena, Morgane) i widać jak na dłoni, że seks sprawia im olbrzymią satysfakcję. Temperamentem i zaangażowaniem dorównuje im chyba jedynie Alban Ceray, który dwoi się i troi występując niemal w każdej scenie (dziewczyny nawet na moment nie dają mu odpocząć). Mały minusik wędruje pod adresem cumshotów, które są mało efektowne (niemal każdy ląduje na pośladku którejś z aktorek), ale to akurat domena większości produkcji powstałych w kraju nad Sekwaną.

Jeśli zamierzacie rozpocząć swoją przygodę z francuską pornografią filmową, to film Aubina nie oferuje zbyt wiele walorów artystycznych. Idealnie spisuje się za to w roli stymulanta, bądź też jako źródło pomysłów do urozmaicenia gry wstępnej. Reżyser przypomina przede wszystkim o masażu, który jest jakże prostą, a jednocześnie niezwykle przyjemną formą rozpoczęcia pieszczot. Szkoda, że niewielu mężczyzn potrafi odkryć w sobie zmysłowość masażysty...