Ikona francuskich filmów pornograficznych, gospodyni radiowego talk-show i niespełniona piosenkarka. Należałoby również wspomnieć o jej karierze w filmach mainstreamowych, a także wieloletniej współpracy z Jeanem Rollinem. Brigitte Lahaie, bo o nie właśnie mowa, jest przykładem kobiety, która w show-biznesie osiągnęła niemalże wszystko. W latach 70' i na początku 80', kiedy była u szczytu sławy, popularności mogła jej pozazdrościć sama Catherine Deneuve (pierwsza dama francuskiego kina). Dziś, choć już mniej aktywna zawodowo, nadal wzbudza fascynację mediów, a po filmy z jej udziałem sięgają następne pokolenia. Przed Państwem duma Francji, wiecznie żywa bogini seksu - Brigitte Lahaie.

Szczęśliwe życie Clarisse i jej męża Matthieu zostaje wystawione na ciężką próbę, kiedy oboje ulegają wypadkowi samochodowemu. Clarisse z przerażeniem odkrywa, że to traumatyczne wydarzenie odcisnęło silne piętno na psychice jej męża, a także sprawiło, że stał się on impotentem. Obarczając się winą za pozbawienie małżonka męskości, Clarisse stopniowo podporządkowuje się ukochanemu i zgadza się wykonywać jego wszystkie, częstokroć zupełnie pozbawione logiki, polecenia. Wkrótce ich luksusowa willa, położona z dala od cywilizacji, staje się mekką spragnionych erotycznych fantazji mężczyzn i kobiet, dla których Matthieu układa scenariusze coraz bardziej wyuzdanych orgii.

Na pierwszy rzut oka fabuła może i prezentuje się dość interesująco, ale nie dajcie się zwieść pozorom. Zlepek luźno powiązanych ze sobą scen i kilka dialogów, w tym jeden monolog, który wyjaśnia nam wszystkie zawiłości, to wszystko, na co może liczyć widz. Afabularność nie jest z pewnością cechą pożądaną, ale Francuzi potrafili wybrnąć z tarapatów na swój własny, niepowtarzalny sposób. Analizując najlepsze filmy pornograficzne powstałe w kraju nad Sekwaną, można pokusić się o stwierdzenie, że więcej uwagi poświęcano zawsze oprawie wizualnej, aniżeli wydarzeniom dziejącym na ekranie. Zapadające na długo w pamięci plenery, dbałość o kostiumy, sztab wizażystów odpowiadających za makijaże, fryzury, wszystko po to, żeby odbiorca mógł poczuć klimat dawnej epoki. Nie sposób zapomnieć również o ścieżce dźwiękowej, którą stanowiły często rozbudowane partie fortepianowe, tak rzadko spotykane w produkcjach amerykańskich.

Różnice pomiędzy pornografią we Francji, a USA, jeszcze bardziej zarysowują się na przykładzie prezentacji aktu seksualnego. O ile Amerykanie zazwyczaj pomijali grę wstępną, tak Francuzi obdarzali ją wielkim szacunkiem i zawsze potrafili stopniować napięcie. Kokietowanie, finezyjne gesty, delikatne pocałunki, szepty do ucha, wędrowanie wilgotnym językiem po odkrytych częściach ciała, miały stanowić o wyrafinowaniu kochanków i ich umiejętnościach w uwodzeniu partnera. Kiedy zaś dochodziło do zbliżenia, puszczano całkowicie wodze fantazji i zaczynała się wyuzdana gra, w której do głosu dochodzili zarówno mężczyźni jak i kobiety. Osobne zdanie należy się Brigitte Lahaie, o której można pisać w samych superlatywach. Nieskazitelna uroda, pewna doza nieśmiałości, która budziła nieodpartą fascynację, a jednocześnie perfekcyjna umiejętność wykorzystania swoich wszystkich kobiecych atrybutów sprawiała, że Lahaie była ulubienicą zarówno reżyserów jak i widzów.

"Soumission" jest wyśmienitym przykładem francuskiego kina pornograficznego w latach jego największego rozkwitu. Mnogość oferowanych atrakcji sprawia, że po produkcję powinni sięgnąć zarówno miłośnicy obrazów stricte erotycznych, jak i zwolennicy bardziej bezpruderyjnych filmów. Ani jedni, ani drudzy, nie powinni się poczuć, choćby przez krótką chwilę rozczarowani.