Prezentujemy Wam trzecią część trylogii "Porn Wars" wieńczącą epicką opowieść o rycerzach Jodi walczących o pokój ze złowrogimi Sethami.

Trzecia część zaczyna się w momencie, w którym skończyła się druga. Nie będę się specjalnie wdawał w szczegóły fabularne. Opowieść jest generalnie o tym samym, co do tej pory. Sethowie przy pomocy szpiegów próbują pokonać ostatnich ocalałych rycerzy Jodi, Jodi przy pomocy sprytu i podstępu próbują pokonać Sethów. Fabuła nigdy nie była mocną stronę tej trylogii i tak jest i tym razem.
Wykonanie jednak jak zwykle trzyma poziom. Kostiumy są pomysłowe, efekty komputerowe profesjonalne, a scenografie i plenery przypominają te z oryginału. Nowością są sceny na zalesionej planecie przypominającej Endor z "Powrotu Jedi", w której odbywa się kilka gorących scen, o czym za chwilę.

Przy recenzji poprzedniej części narzekałem na kiepsko wyreżyserowane i zagrane sceny pojedynków. Twórcy "Porn Wars" chyba przeczytali moje wytknięcia, cofnęli się w czasie i lepiej zrealizowali je w opisywanej tu części. Walka na miecze w zasadzie jest tylko jedna. Odbywa się pomiędzy dwoma rycerzami przeciwnych sił, ale trwa długo, jest ciekawsza niż poprzednio i lepiej zagrana. Nie żeby widok ten zapierał dech w piersiach, bo nadal jest to kiczowata tandeta z masą niedociągnięć jak to w filmach porno, ale także wyraźny krok na przód.

Sceny porno również stoją na poziomie. Już w pierwszej akcji dostajemy całkiem niezły trójkąt damsko-damsko-męski, w którym to zawsze jedna z dziewczyn jest zapinana w tym samym czasie zajmując się koleżanką. Mamy także scenę w ładnym trawiastogórskim plenerze między panią, a niepokorną służką ("bądź użyteczna, a będziesz żyć!"). Nowa leśna lokacja też poszła w użycie i tam dwójka wrogich wojowników zamiast ze sobą walczyć postanawia spróbować swych sił w bardziej przyjemny sposób. Jest tu także jedna scena czysto analna między więźniarkom, a jednym z Jodi, jednak niestety uroda kobiety pozostawia sporo do życzenia. W końcu dostajemy także kolejny trójkąt z przewagą kobiet tym razem ze sporą dawką analu i ATM (również na leśnej planecie). Całość kończy się zwyczajową orgią pomiędzy głównymi dobrymi i złymi. Jak widać gorących akcji jest pod dostatkiem.

Niedostatki fabularne, oraz wpadki realizatorskie są przyćmione przez wyborne sceny rozpusty (anal!), a także pierwszorzędne plenery, kostiumy i efekty specjalne. "Porn Wars" to przyzwoita seria nie tylko dla miłośników oryginału – wierzę, że także inni znajdą tu niejedną rzecz dla siebie.