"Porn Wars: Episode 2" to kolejna część blockbustera Private'u osadzonego w świecie wykreowanym przez George'a Lucasa. Pierwsza odsłona była niezła pod względem technicznym jednak kulała fabularnie. Czy recenzowany tu tytuł poprawił błędy poprzednika?

Fabuła tej części rozgrywa się w dwa lata po wydarzeniach z pierwszego epizodu. Kilku żyjących rycerzy Jodi trenuje padawanów w ukrytej bazie. Podzas, gdy Jodi skupiają się na niszczeniu sił Separatystów, niegodziwi Sethowie próbują powrócić do władzy za pomocą zdrajców i szpiegów. Rycerz Jodi, Sonnen Lightside zauważa, że jego przyjaciółka Traley Sommersaid po powrocie z jednej z misji zachowuje się nieswojo – jest arogancka i szybko popada w gniew. Czy to dziwne zachowanie jest wynikiem stresu spowodowanego powiększającą się mocą nieprzyjaciół, czy też Sethowie uderzyli w samo serce bazy rycerzy Jodi?

Po raz kolejny otrzymaliśmy film z kiepskim scenariuszem. Przyznam, że jest jeszcze biedniej niż w części poprzedniej. Film wyjątkowo się wlecze, jest mało spektakularny, przeważają w nim dialogi miast wartkiej akcji, jest po prostu niemiłosiernie nudno. Na domiar złego akcent wszystkich aktorów (przypomnijmy, iż "Porn Wars" to produkcja włoska) jest tak fatalny, że czasem z trudem można zrozumieć wypowiadane przez nich kwestie są trudne do zrozumienia.

Technicznie jest podobnie, co w poprzedniej odsłonie, czyli sprawnie wykonane efekty CGI, dobrze wykonane wnętrza baz, oraz niezłe plenery, a sceny walk nadal są dość sztuczne, krótkie i nijakie.
Sceny porno prezentują podobny poziom, a ich aranżacja jest identyczna, czyli dostajemy damsko-męskie, lesbijskie, trójkąty, a w finale czteroosobową orgietkę. Jednak czułem, iż w tej części seks jest jakoś mniej ciekawy, mniej intensywny.

Podsumowują, "Porn Wars: Episode 2" prezentuje się nieco gorzej od poprzednika. Po raz kolejny odczuwa się zmarnowany potencjał drzemiący w świecie Gwiezdnych Wojen. Może część trzecia będzie w końcu tym, co chcielibyśmy zobaczyć. Mam jednak złe przeczucia...