W Stanach Zjednoczonych swego czasu ludzie zwariowali za sprawą domniemanych pojawień się istot pozaziemskich i niezidentyfikowanych obiektów latających. Widywano je wszędzie i o każdej porze, a spekulacje o tym, co zaszło w Roswell w latach 40stych nie ostygły do dziś. I właśnie odwiedziny gości z kosmosu stały się punktem wyjściowym dla twórców "Visitors".
Fabuła jest prosta jak konstrukcja średniej wielkości popularnego narzędzia rolniczego: nad małą osadą położoną gdzieś w Stanach Zjednoczonych obserwowane są tajemnicze światła na niebie. Młode, piękne dziewczyny, zwykle po odbyciu stosunku seksualnego są uprowadzane przez tajemniczych przybyszów. Akcja skupia się na postaci młodej dziewczyny (Kimberly Kane) żyjącej wraz z ojcem na farmie oczekującej przybycia męża (Evan Stone), który wyjechał służbowo. Pewnego razu wyczekiwany mąż w końcu się zjawia, czy jednak jest to ta sama osoba?
Z miejsca napiszę, że, mimo, iż opis akcji wydaje się prosty to fabuła stanowi lwią część tej produkcji. Sporo dialogów, kilka lokalizacji, śledztwo prowadzone w sprawie tajemniczych zniknięć przez miejscowego szeryfa, wątek wyczekiwania męża itd. Niestety ta fabuła jest zbyt mało przyciągająca. Niby tam czasem pojawi się UFO, ale prócz świecenia reflektorem nie odczujemy jego większej obecności. Nie ma tutaj szybkiego tempa, akcji, czy elementów, które wprowadziłyby nieco dynamiki. Nakręcono, go po prostu ze zbyt małym budżetem. Aktorzy, to prawda, próbują grać, całość sprawia wrażenie "normalnego", acz taniego filmu, ale przyzwoite wykonanie nie zatuszuje kulawego scenariusza.
Seks niestety to straszliwe dno i nuda. Nie dość, że scen jest jakoś mało, jak na tyle fabuły to był to najnudniejszy i sztampowy pokaz, jaki ostatnio widziałem. Takie nużące harce były standardem we wczesnych latach 90tych. Lodzik, mineta i ze 2 pozycje. Widać, że aktorowi nie chce się wczuwać, aktorce nie chce się udawać, że to przyjemne, a mi się nie chce tego oglądać. Co prawda Keri Sable występuje tu w scenie analnej, ale jest ona równie nijaka jak pozostałe. Dziewczyny także nie prezentują dobrego poziomu. Brzydkie nie są, ale ładnymi, czy wyróżniającymi się również nie. Uwagę można zwrócić jedynie na Kimberly Kane, która dobrze gra, a i może się podobać dzięki swej naturalności (mi natomiast ona wcale się nie podoba, ale to kwestia gustu).
Nie jest to zbyt dobry film. Fabularnie, mimo, że mało dynamicznie jeszcze ujdzie, ale nudnego seksu to ja nie przebaczę. "Visitors" otrzymało wiele nominacji do nagród AVN w tym dla Najlepszego Reżysera, Najlepszego Filmu Fabularnego, Najlepszej Aktorki (Kimberly Kane), czy Najlepszej Sceny Damsko-Męskiej (Kane i Evan Stone) - widocznie konkurencja w tym roku była dość licha. Nie mniej jednak film ostatecznie nie zgarnął żadnej. Tylko dla miłośników mrocznego kina science fiction.