"Snow white side streets of cold New York City
Stained with his blood it all went wrong
Sick and tired blue wicked and wild
God only knows for how long
Fallen angel
Fallen angel
West side skyline
Crying for an angel dying
Life expiring in the city
Fallen angel..."
King Crimson "Fallen Angel"

Jessica Drake była aniołem stróżem pewnej dziewczyny (Jenna Haze) jednak nie podołała temu zadaniu, dziewczyna zginęła. Teraz jest upadłym aniołem, któremu odebrano skrzydła. Istotą zawieszoną pomiędzy dwoma światami, czymś mniej niż nieśmiertelnym aniołem, czymś więcej niż człowiekiem. Tuła się teraz po dekadenckich klubach i burdelach zatracając się w ziemskich przyjemności, aż pewnego razu napotyka światełko w tunelu, które może ją wyzwolić z tego grzesznego niby-życia. Poznaje Keitha (Brad Armstrong) rozwoziciela paczek, w którym się zakochuje. Jednak niedługo potem powracają demony przeszłości. Czy miłość może być silniejsza od błędów przeszłości? Czy anioł, który był przez długi czas upadły może na powrót wrócić na drogę światła?

Tak mniej więcej prezentuje się fabuła. Wydaje się ona ciekawa i dość rozbudowana, ale w rzeczywistości w tym filmie się praktycznie nic nie dzieje. 90% filmu to monologi Jessici o jej życiu jako upadłego anioła, jej pragnieniach i lękach. Nie znajdziemy tu wartkiej akcji niczym z filmów akcji, czy fantasy, a jedynie dramat boskiego stworzenia wypędzonego z raju. Wydaje się, że to dobry temat na film i muszę się z tym zgodzić. Jednak to dobry temat na film mainstreamowy, a nie na ślizgacza. Jest po prostu kurewsko nudno. Między scenami porno widzimy tylko tułającą się Jessicę i słyszymy jej nieciekawe przemyślenia. Tu powinno się coś dziać, nie dzieje się niestety nic. A szkoda, bo film jest porządnie i profesjonalnie nakręcony. Ładne kolory, przyzwoite ujęcia, kilka na prawdę świetnych scen: Jessica Drake na dachu budynku na tle nocnego nieba, czy niesamowita scena porno pomiędzy trzema aniołami w jakiejś niebiańskiej kaplicy (aż dziw, że nie zdobyła ona żadnej nagrody).

Do scen porno mam ambiwalentny stosunek. Z jednej strony są świetnie sfilmowane i dla niedzielnego widza porno mogą być bardzo treściwe i podniecające. Jest ich całe zatrzęsienie, dziewczyny są bardzo ładne, z wielkimi balonami. Doskonale robią lody, są brane w każdy otwór, cieszy spora dawka analu, która pojawia się w niemal każdej scenie. Na duży plus zasługuje dużo akcji double penetration. Scena, w której Jessica Drake jest na raz walona przez Erica Mastersona i Brada Armstronga zdobyła nawet nagrodę AVN w 2008 roku za najlepszą scenę DP. Same sceny także są różnorodne: mamy tutaj kilka akcji facet-panienka, oraz dwóch facetów na panienkę. Mamy tutaj początkową scenę orgii, w której to 6 dziewczyn pierdoli pięciu gości (to właśnie tutaj jest najwięcej analu i DP), wspomnianą wcześniej akcję z dwiema anielicami i aniołem, oraz jedną lesbijską. Niestety te sceny raczej ruszą niewybrednego widza, gdyż brakuje im pazura. Są zbyt grzeczne, nie ma tu miejsca na jakieś szaleństwa, aktorzy są sterylni do bólu, idealni, wymuskani, jest po prostu zbyt profesjonalnie.
Niestety nuda z seksem dla niewymagających. Robienie rozwleczonych dramatów w biznesie porno to nienajlepszy pomysł. Wystarczyłoby doda więcej "anielskich" akcji i żywą fabułą, a powstałby prawdziwy hicior, a tak to tylko ładnie sfilmowany średniak.