W 1984 roku Michael Jackson nagrał utwór "Thriller", który z miejsca stał się hitem. Do tej popowej piosenki reżyser horrorów i komedii John Landis ("Szpiedzy tacy jak My", "Amerykański Wilkołak w Londynie", "Twilight Zone: The Movie") zrealizował rewolucyjny teledysk w klimacie horrorowy, do którego sam Vincent Price podkładał głos.
W tym samym roku Joyce James zupełnie nieznany gość wyreżyserował film porno bazujący na teledysku Jacksona.

Taija jest fanką czarnoskórego popowego piosenkarza o imieniu Driller. Pewnego wieczora, gdy po jego koncercie wraca do domu i kładzie się spać nawiedzają ją upiory, które przybyły z pewnym wilkołakiem. Wilkołak gwałci dziewczynę i zabiera do swojego mrocznego zamczyska, gdzie Taija jest świadkiem wyuzdanych orgii, seksu żywych trupów i artystycznych występów zjaw pod przywództwem jej dawnego idola.
Film jest na wskroś przepełniony kiczem i typową dla lat 80tych popowo-funkową muzyką w stylu Michaela Jacksona. Sam Driller, w tej roli Frank Serrone (imię nieprzypadkowe, gdyż słowo to przypomina w wymowie "Thriller") jest bardzo podobny do czarnoskórego piosenkarza, a utwór przewodni w dość nieudolny sposób bazuje na piosence białego murzyna.
Jakość filmu jest dość koszmarna, rozmyty obraz, taśma pełna skaz i nieostra. Charakteryzacja natomiast wypada różnie. Mamy tu słabo zrobione upiory tańczące w sypialni Taiji, oraz koszmarnie wykonanych tancerzy w czerwonych, obcisłych slipach ze sceny zamkowej. Sama maska wilkołaka, w którego przemienia się Driller bardziej przypomina koci pysk ze sterczącymi, trójkątnymi uszkami i kocimi oczami. Natomiast make-up żywych trupów zrobiony jest już o niebo lepiej (szkoda, że byli krótko i słabo pokazani), a charakteryzacja mutanta zamieszkującego zamek jest właściwie bardzo dobra.
Jako przerywniki między tą wątpliwej jakości fabułą, oraz jeszcze gorszymi scenami porno (o tym za chwilę) przyjdzie nam zobaczyć pląsy zjaw i skomplikowane, kiczowate układy tak typowe dla teledysków lat 80tych.

Sceny porno są na wyjątkowo niskim poziomie. Reżyser chyba nie mógł się zdecydować, czy chce nakręcić prostacki horror, czy film dla dorosłych. Mamy tu właściwie tylko krótką zabawę pomiędzy Taiją i jej chłopakiem (trochę pchania w pozycji klasycznej i oral), oraz mały gangbang w końcowej partii filmu. Wszystko jest słabo pokazane i w zupełnie nieatrakcyjny sposób. Całą resztę scen cykanych trudno nawet nazwać erotyką - mamy tu jakieś liche zabawy sztucznymi fiutami, a także scenę orgii, w której nawet nie widać pół gołego cycka, nie mówiąc już o pornografii.
Film zapewne zyskałby nieco, gdyby reżyser całkowicie zrezygnował ze scen pornograficznych - wtedy, byłby to po prostu jeden z najgorszych horrorów w historii, który, by jednak mógł zyskać miano "oglądalnego", a i może jakiemuś miłośnikowi kiczu przypadłby do gustu. Daję 3 gwiazdki za łączenie porno z filmem muzycznym w horrorowym stylu i kilka zabawnych, kiczowatych motywów.