Obecnie, kiedy na topie są serwisy społecznościowe pokroju Nasza Klasa i każdy próbuje zgrywać przed dawnymi kolegami "co to nie on" postanowiłem sobie obejrzeć film Jima Powersa, który mimo, iż ma już przeszło 12 lat traktuje w zasadzie o tym samym.

Dwie, starsze przyjaciółki mieszkające razem dostają zaproszenie na zjazd absolwentów. Postanawiają się na niego wybrać jednak uprzednio zdobyć pracę ("nie masz żadnych kwalifikacji, chcesz tą pracę to do lachy!"), co, by nie pokazać się wśród znajomych jako bezrobotne, oraz wypożyczyć super furę ("nie masz, czym zapłacić, do lachy!"), aby wypaść przed znajomymi jako ludzie sukcesu. To byłoby w zasadzie tyle jeśli idzie o fabułę. Na zjeździe dochodzi do kilku sprzeczek, gdyż jedna z dziewczyn nie wierzy w dostatek naszych bohaterek, lecz po kilku chwilach debilnych dialogów tu i ówdzie absolwenci zaczynają się ze sobą pierdolić.
Przebrnięcie przez tą fatalną fabułę nie było łatwe. Ciągnie się i dłuży niemiłosiernie. Zastanawiam się, po jakiego wała reżyser wprowadza fabułę do filmu, jeżeli nie ma na nią żadnego ciekawego pomysłu. Ten zabieg tylko niepotrzebnie przedłuża i tak kiepski spektakl.
Dialogi to istna masakra (wspomniane wyżej wypożyczanie samochodu, lub przesłuchanie w sprawie pracy), choć i tak nie są to najdebilniejsze teksty "Zjazdu Absolwentów". Przez te dialogi wychodzi tylko marna gra aktorska - jeżeli dziewczyny nie mają żadnych zdolności teatralnych to niech tylko otwierają buzie, kiedy mają zrobić jakiegoś loda.

Same dziewczyny z resztą to weteranki gatunku, które najlepsze lata swojego życia mają już za sobą. Mimo, iż może z 15 lat wcześniej można, by je nazwać ładnymi to w tym filmie prezentują się jak przekwitłe kelnerki z przydrożnego baru.
Jebanie - fakt jest dość różnorodnie: mamy tu i scenę dwóch gości na jedną panienkę z double penetration, scenę dwóch panienek na jednego gościa, jedną lesbijską, a w każdej anal. Ale jest to zaprezentowane w dość niemiły dla oka sposób, bardzo statycznie, bez pazura, a aktorzy nie wykazują się żadnymi specjalnymi umiejętnościami. Może w roku wydania filmu (1997) spełniało to standardy przyzwoitej pornografii, ale obecnie może to jedynie widza znużyć.
Nie polecam. Są tysiące lepszych filmów i setki mniej bezproduktywnych zajęć niż oglądanie (o)tworu pana Jima Powersa.
Ps. Film jest znany także pod tytułem "Tabitha and Kimberly's High School Reunion", ale w Polsce został wydany po prostu jako "High School Reunion"..