Już od ponad 10 lat fani pornografii śledzą bacznie edukację seksualną uczennic prestiżowej placówki „Russian Institute”. Sama nazwa jest nieco myląca, ponieważ na palcach jednej ręki można policzyć rodowite Rosjanki. W pierwszych pięciu odsłonach cyklu pojawiła się aż JEDNA obywatelka tego ogromnego pod względem powierzchni kraju. Urodzona w Moskwie
Elena Nikulina wystąpiła w trzech częściach serii (cz. 3,4 i 6), ale nie zapisała się niczym szczególnym w pamięci widzów. Ot, zwykłe dziewczę ubrane w szkolny mundurek.
Jak więc wyjaśnić fenomen „Russian Institute”? Cóż, osobiście porównałbym niniejszą serię z amerykańskim serialem „Supernatural” („Nie z tego świata”). Tematyka zupełnie odmienna, ale dostrzegam pewną analogię: obie serie przez lata zyskały wiernych fanów, którzy przymykają oczy na liczne niedostatki. W przypadku „Russian Institute” lista popełnionych przez scenarzystę gaf wydaje się nie mieć końca, lecz zupełnie nie przeszkadza to entuzjastom cyklu. Zaryzykuję nawet tezę, że im śmieszniej, tym lepiej dla widza. Głównym założeniem serii jest ukazanie ponętnych dziewcząt w pełnym negliżu. Uczennice chętnie paradują bez ubrań po korytarzu uczelni, śpią nago, a uniformy zakładają wyłącznie na czas zajęć. Tych jest zadziwiająco mało, na dodatek często nie mają nic wspólnego z faktyczną nauką – zajęcia z uwodzenia, etc.
Główną bohaterką serii jest 20-letnia Natalia (
Sharka Blue), która zostaje zmuszona do uczęszczania do prywatnej szkoły przez jej matkę i ojczyma. Początkowo Natalia jest narratorką wydarzeń, ale rodzi to kolejne poważne niedopatrzenie: Natalia opisuje zdarzenia, których naocznym świadkiem... być po prostu nie mogła. Mało tego, Natalia towarzyszy nam w kolejnych częściach cyklu, mimo że do szkoły uczęszczają już kolejne roczniki. Jeśli odstawimy na bok jedyne sensowne wytłumaczenie – Natalia nagminnie powtarza klasę – to okazuje się, że główna narratorka jest czystym wytworem fantazji.
Logika nigdy nie była najsilniejszą stroną „Russian Institute”, ale udało się wykreować przynajmniej jedną wiarygodną postać. Mowa oczywiście o dyrektorce placówki, w rolę której wcieliła się urocza Węgierka –
Sandy. Powierzenie 28-letniej aktorce zaszczytnej roli administratorki placówki okazało się kluczem do sukcesu. Seksowna blondynka zyskała wielką sympatię widzów, a sceny z jej udziałem do dziś są wspominane z rozrzewnieniem.
Warto dodać, że
Sandy zagrała dyrektorkę o skłonnościach lesbijskich, co doskonale pasowało do jej rzeczywistych preferencji seksualnych –
Sandy ubóstwia igraszki z kobietami, a widok
rozkosznych uczennic w samej bieliźnie autentycznie przyprawiał ją o szybsze bicie serca!
Kolejne odsłony cyklu wprowadziły kilka nowych wątków, ale zgłębimy je przy następnej aktualizacji.
Dla tych, którzy znają cykl „Russian Institute”, słowa zachęty wydają się zbędne. Jeśli jednak nie mieliście do czynienia z legendarną europejską serią, to czym prędzej po nią sięgnijcie. Pomimo oczywistych niedostatków, „Russian Institute” przykuje uwagę każdego wielbiciela pięknych kobiet i wyuzdanego seksu.
Życzymy przyjemnej edukacji!
