Co łączy ze sobą 1 i 30 września? Miłośnicy historii doszukaliby się zapewne wielu paralelizmów, ale ja zajmę się pokrewieństwem... dzwonków. Ten pierwszy znają wszyscy - zwiastuje koniec wakacji i obwieszcza zmartwionym dzieciakom nadejście nowego roku szkolnego. O tym drugim myślą wyłącznie ludzie związani z branżą pornograficzną. 30 września to ostateczny termin pojawienia się na rynku filmów, które mogą być brane pod uwagę przy nominacjach do nagród AVN. Co oznacza to dla wielkich wytwórni? Odpowiedź jest banalnie prosta – należy tak ułożyć daty premier, aby dać sobie jak największą szansę... wzbogacenia się. Wszystko przecież i tak sprowadza się do pieniędzy. Sukces na gali AVN to wzrost obrotów studia. Wiedzą o tym nie tylko ci wielcy, ale również ci malutcy. Stąd właśnie we wrześniu zalewa nas prawdziwa fala nowych filmów. Niektóre z nich – głównie te mające realne szanse powalczyć o statuetki – zagoszczą na łamach naszego serwisu już w niedalekiej przyszłości. Czy doczekamy się prawdziwych hitów? Wkrótce się dowiemy!
W oczekiwaniu na blockbustery (lub po prostu solidne produkcje!) nie zapominamy o kolejnej aktualizacji. Prawdziwą perełką, z którą radzimy Wam się zapoznać, jest wysokobudżetowy film z 2008 roku o tytule
„Casino No Limit”. Produkcja uchodzi za sztandarowy przykład wytwornej elegancji charakteryzującej najlepsze dzieła Dorcela. W obsadzie znajdziecie plejadę europejskich ślicznotek, które wprost ubóstwiają seks. Namiętne figle na jachcie, wizyta w luksusowej willi, igraszki w promieniach zachodzącego słońca – wszystkie sceny mają swój niezaprzeczalny urok i zostają w pamięci na długo. Francuskie kino w najlepszym wydaniu! Kolejną propozycją na interesujący seans we dwoje jest dwuczęściowa (
1 i
2) saga „Queen of the Road”. Losy Laury, która po tragicznej śmierci męża próbuje zacząć żyć na nowo, na pewno przykują uwagę widzów. Warto przypomnieć sobie o dawnych bożyszczach tłumów, jak choćby
Rumika Powers, czy nie mniej kusząca
Rita Faltoyano. Na koniec dwie produkcje ze słonecznej Hiszpanii, które prezentujemy... ku przestrodze. W latach 80-tych powstało wiele fantastycznych produkcji – spora część z nich to filmy absolutnie kultowe – ale zdarzały się również niskobudżetowe buble tworzone przez zatwardziałych zapaleńców. Jednym z nich był
Jesus Franco – postać dobrze znana, ale lubiana tylko przez nielicznych (głównie fanów kina grozy).
„El miron y la exhibicionista” i
”Entre pitos anda el juego” to tylko mały wycinek z jego wyjątkowo okazałej (pod względem ilości tytułów) filmografii. Jeśli kiedyś się na nie natkniecie, radzimy zachować szczególną ostrożność!
Życzymy miłej lektury!