Herschell Gordon Lewis,
Wes Craven,
William Lustig,
Joe D'Amato,
Jesús Franco,
Jean Rollin,
Gérard Kikoïne,
Claude Mulot etc. Lista reżyserów, którzy parali się zarówno pornografią filmową, jak i kinem grozy, jest niezmiernie długa. W większości przypadków (ale nie we wszystkich!) twórcy potraktowali branżę XXX jako doskonały poligon doświadczalny. Taki, a nie inny, wybór był podyktowany głównie dwoma czynnikami. Pierwszy i najbardziej oczywisty to kwestia pieniędzy. Nakręcenie filmu pornograficznego nie wymaga zgromadzenia nakładów finansowych liczonych w setkach tysięcy dolarów. Mając na uwadze to, że początkujący reżyserzy nie mogą liczyć na wsparcie ze strony bogatej wytwórni filmowej, zdecydowanie łatwiej pokusić się o tańszy projekt. Drugi czynnik już tak oczywisty nie jest. Filmy pornograficzne uznaje się za proste do nakręcenia i niewymagające specjalnych umiejętności. To nie do końca prawda, a może inaczej – osoba bez jakiekolwiek przygotowania nie podoła temu wyzwaniu. Na szczęście wiedzieli o tym wszyscy wymienieni powyżej twórcy. Żaden z nich nie porwał się z motyką na słońce, lecz na planie filmu pornograficznego rozwijał się i kształcił rzemiosło artystyczne. Błędy i wpadki, a tych rzecz jasna nie brakowało, okazały się bezcenną nauką dla przebiegu ich dalszej kariery.
Tak było w latach 70-tych i na początku lat 80-tych. W obecnych czasach zanikła gdzieś symbioza pomiędzy kinem grozy a pornografią, dzięki której wypłynęło na szerokie wody tak wielu wyśmienitych reżyserów.
Dla tych, którzy nadal nie są przekonani, że filmowanie nagich ciał to nie tylko zabawa, ale i pożyteczna lekcja dla wszystkich początkujących filmowców, mamy dwa jeszcze bardziej klarowne przykłady wziętych reżyserów:
- Francis Ford Coppola, pięciokrotny laureat Oscara, twórca legendarnej trylogii „Ojciec Chrzestny”, zaczynał od... miękkiej pornografii w latach 60-tych;
- Barry Sonnenfeld, nagrodzony statuetką Emmy, twórca hitu kinowego „Faceci w czerni”, jest autorem 9 (słownie: dziewięciu) filmów pornograficznych.
Aktualizacyjnego newsa rozpoczęliśmy od kultowych reżyserów kina grozy, i dalej będziemy kontynuować ten wątek.
William Lustig to cieszący się dużą sympatią widzów twórca horrorów, m.in. „Maniaka” i trylogii „Maniakalny gliniarz”. Zanim Lustig zapałał miłością do kina grozy poznawał tajniki filmowego rzemiosła na planie produkcji dla dorosłych. Początkowo był asystentem reżysera („Sylvia”), a następnie samodzielnie zrealizował dwa (a nieoficjalnie trzy – Lustig wspomina też o krótkometrażowym filmie... dla gejów) projekty. Debiutanckie dzieło amerykańskiego twórcy, czyli
„The Violation of Claudia” robi ogromne wrażenie nawet po blisko czterdziestu latach od daty premiery. Niesamowity klimat filmu i wciągająca fabuła, a do tego śliczna
Sharon Mitchell (w późniejszych latach zupełnie zmieniła swój image) i jak zawsze rewelacyjny
Jamie Gillis sprawiają, że tej produkcji nie można przegapić!
„Hot Honey” to już znacznie mniej efektowny i interesujący film, choć niesławna scena rozdziewiczenia siostry przez rodzonego brata na pewno zyska wielu fanów.
Trzy kolejne filmy pochodzą ze studia Wicked Pictures.
„Satyr” w reżyserii
Micheala Zena był jednym z największych faworytów gali AVN w 1997 roku. Ostatecznie produkcja nie zgarnęła ani jednej statuetki, mimo że była nominowana... w aż 22 kategoriach. Główna gwiazda filmu, fantastyczna
Jenna Jameson, także musiała przełknąć gorycz porażki, gdyż wszystkie laury nie przypadły jej, lecz debiutującej wówczas
Missy (kolejna gwiazda studia Wicked). Werdykt zaskoczył niemal wszystkich, bo „Satyr” to wyborna porcja rozrywki na najwyższym poziomie.
Dziś wytwórnia Wicked Pictures nadal pozostaje uwielbiana przez widzów, ale produkuje filmy zgoła odmienne. Najnowsze przykłady to blockbuster w reżyserii
Stormy Daniels pt.
„Pretty Dangerous” (ładne aktorki i sporo humoru, ale nie nastawiajcie się na nic odkrywczego!), oraz wysokobudżetowa parodia autorstwa słynnego, i jakże mocno nielubianego,
Axela Brauna. Tym razem scenariusz dość wiernie odzwierciedla fabułę kultowej
„Barbarelli” z Jane Fondą w roli głównej. Pierwszoplanową postacią jest tu rzecz jasna międzygwiezdna agentka, która ma za zadanie uratować wszechświat. Nie trudno przewidzieć, że uroczej
Riley Steele nie oprze się żaden mężczyzna, a i płeć piękna nie pozostaje obojętna na jej wdzięki. Widzów czeka kosmiczna przygoda, którą najlepiej przeżyć w wygodnym fotelu i przy szklaneczce dobrego trunku.
Życzymy przyjemnej lektury!