Skandale obyczajowe z udziałem prostytutek goszczą na łamach brukowców niemal codziennie. Mało tego, wiele cór Koryntu sama zgłasza się do redakcji, aby podzielić się z prasą jak najbardziej pikantnymi szczegółami. Trudno im się zresztą dziwić – informacje z pierwszej ręki zawsze są w cenie. Większą dyskrecję wykazują jedynie żigolacy, jakby przeczuwając, że wyjawienie tajemnic alkowy, podważy ich wiarygodność wobec klientek.
Dyskrecja – słowo klucz, bez którego nie obędzie się żaden kobieciarz. Jeśli dodatkowo w grę wchodzą pieniądze, to usta donżuana milczą jak grób. Idealnym przykładem takiego amanta jest John Loftin (
John Holmes). John otrzymuje sowite wynagrodzenie w zamian za dotrzymywanie towarzystwa kobietom. Wiedząc, że jego zleceniodawcami są zwykle mężatki, Loftin bacznie pilnuje, żeby wieść o potajemnych schadzkach nigdy nie ujrzała światła dziennego.
„California Gigolo” nieprzypadkowo został nakręcony w słonecznej Kalifornii. To tutaj przecież znajduje się Beverly Hills – oaza dla bogaczy, którzy kochają wystawne życie. John Loftin jest bohaterem fikcyjnym, ale można domniemać, że podobnych Johnów – atrakcyjnych mężczyzn oferujących swe wdzięki za pieniądze – nie brakuje. Określenie „męska prostytutka” budzi niesmak, ale plik zielonych banknotów zmiękczył dumę już niejednego twardziela.
Klientkami Loftina (
John Holmes) są dojrzałe kobiety, którym nie można odmówić seksapilu. Wielbiciele perwersyjnych igraszek mogą poczuć się lekko rozczarowani, aczkolwiek sesja BDSM z udziałem
Veri Knotty prezentuje się nader kusząco –
Veri wciela się w rolę wiecznie zapracowanej businesswoman, która lubi mieć nad wszystkim kontrolę. Podczas figli łóżkowych John pokazuje jej inny wymiar władzy – całkowitą dominację nad ciałem drugiej osoby.
W filmie nie brakuje żartobliwych dialogów, a także gagów sytuacyjnych. Humor jest obecny także podczas zabaw w alkowie.
Veri Knotty zawiązuje w supełek (!) swoje gigantyczne wargi sromowe,
Liza Dwyer masturbuje się słuchawką od telefonu,
Vanessa Tibbs używa natomiast butelki - a dokładniej jej szyjki - do penetracji waginalnej. Rudowłosy kociak
Kitty Shayne ma na sobie mundur skautki, a partnerujący jej
Don Fernando nosi strój matadora.
„California Gigolo” to wyjątkowo przyjemna komedia, która nie ma absolutnie nic wspólnego z powstałym rok później filmem kryminalnym pt. „Amerykański żigolak” w reżyserii Paula Schradera.
Bob Chinn miał smykałkę do tworzenia produkcji idealnie nadających się na gorący seans we dwoje. Spory niedosyt budzi jedynie fakt, że śliczna
Kandi Barbour nie daje się uwieść
Johnowi Holmesowi. Cóż, każdy kasanowa musi czasem poczuć gorycz odrzucenia.