Kobiety wprost uwielbiają plotkować! U fryzjerki, kosmetyczki, będąc na zakupach – kiedy tylko nadarzy się sposobność jałowym rozmowom nie ma końca. Tak, dla mężczyzn ten nieprzerwany potok słów jest nie tylko kompletnie niezrozumiały, ale przede wszystkim – całkiem bezużyteczny. Wyobrażacie sobie tego typu pogaduszki we własnej sypialni? Największy stoik straciłby pewnie panowanie nad sobą, gdyby usta jego lubej nie zamykały się choćby na chwilę.
Życie erotyczne Candy (Lina Romay) i jej męża przypomina zmagania na froncie. Jedna strona za wszelką cenę dąży do kontaktu, druga zaś pragnie go uniknąć. Prośby, groźby, szantaże, kolejne karczemne awantury tylko podsycają wzajemną nienawiść. Zdesperowana małżonka postanawia poszukać miłości (w wymiarze czysto fizycznym) u boku obcych mężczyzn. Towarzyszy jej wierna przyjaciółka Lola, która także pragnie zaspokoić swoje libido.
Znudzone mężatki szukają odrobiny rozrywki – jedno zdanie wystarczy, aby zawrzeć całą treść filmu. Zaskoczeni? Nazwisko reżysera (Franco) nie pozostawia żadnych wątpliwości. „Entre pitos anda el juego” to kolejna zapomniana produkcja pornograficzna z lat 80-tych, nakręcona przy użyciu minimalnych środków finansowych. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że jest to obraz stricte amatorski; figle uwiecznione na taśmie dla zabawy.
W postać Candy wcieliła się wieloletnia partnerka (następnie żona) Franco – Lina Romay. Tym razem Lina nosi blond perukę, pali papierosa, i w niczym nie przypomina seksownego kociaka, o jakim fantazjowali mężczyźni parę lat wcześniej. Czar prysł – piękny łabędź przybrał na wadze, radosny uśmiech zastąpił grymas na twarzy. Znużona, zmęczona, pogodzona z losem? Franco, będący na skraju bankructwa, raczej nie był w stanie jej rozpieszczać.
Baryłkowata Lina nie przykuwa uwagi widza, ale o pozostałych, niezbyt powabnych, aktorkach trudno napisać choć jedno ciepło słowo. Najsłynniejszą sekwencją filmu pozostaje scena fellatio, podczas której Candy i Lola... skupiają się na plotkowaniu. Początkowo jest to nawet zabawne, szybko jednak zaczyna drażnić i irytować. Igraszki w damskim gronie, a także finałowa orgia to popis braku kreatywności i zaangażowania ze strony kochanków.
„Entre pitos anda el juego” nie sprosta wymaganiom nawet najmniej wybrednych fanów porno. Brak zmysłowych ciał, na których można by zawiesić wzrok, denerwujące, momentami idiotyczne dialogi, uboga scenografia, fatalna ścieżka dźwiękowa, a nade wszystko – nuda wiejąca z ekranu przez calutki film. Franco zawsze dziwił się, że jego produkcje są strasznie szykanowane przez publikę; kręcąc takie buble nie powinien oczekiwać innej reakcji.
Trailer:
Dodaj komentarz:
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz
Zgadzam się z opinią, iż ten film jest tak głupi, że aż śmieszny. Od teraz nie muszę się zastanawiać - dlaczego w pornosach dominują trójkąty, a nie czworoboki, jeśli idzie o zajęcia grupowe. Pomimo, że aktorki są biegłe w sztuce oralnej, to akurat nie o taką sztukę tutaj chodzi . Specyficzna, ale zajebista komedia, jeśli nie patrzy się na nią poprzez pryzmat smacznego porno . A że się z reguły patrzy - bo gatunek zobowiązuje - to trudno być przychylnym w ocenie końcowej.
Porno Online 2007-2022
Zabrania się kopiowania fragmentów lub całości opracowań i wykorzystywania ich w publikacjach bez zgody twórców strony pod rygorem wszczęcia postępowania karnego.