Wraz z rozwojem sieci społecznościowych nasiliło się zjawisko cyberprzemocy (ang. cyberbullying). Dzięki dzisiejszej technologii praktycznie każdy jest w stanie niewielkim kosztem zamienić życie drugiej osoby w piekło. Digital Playground postanowił przyjrzeć się temu zjawisku w swojej najnowszej produkcji - “Hacked”.
Bohaterka filmu, Kayden (
Kayden Kross) żyła do tej pory amerykańskim snem. Kochający narzeczony, duży dom i dobry samochód. Do tego zbliżający się wielkimi krokami awans w pracy. Szczególnie tego ostatniego pozazdrościła bohaterce filmu koleżanka z pracy, Stoya (
Stoya). Przy pomocy własnego ciała przekonuje znajomego informatyka, by włamał się na profil Kayden, jej email oraz telefon, i pomógł zniszczyć jej reputację. Dzień po dniu przyjaciele dziewczyny otrzymują uaktualnienia zawierające kompromitujące zdjęcia. Działania przynoszą skutek - dotychczasowe życie dziewczyny rozsypuje się niczym domek z kart.
Początek filmu nastraja pozytywnie, jednak z czasem jest coraz gorzej. Kto stoi za włamaniami dowiadujemy się już po kilkunastu minutach, a główna zainteresowana jakoś nieszczególnie próbuje się tego dowiedzieć. Łatwo zresztą odnieść wrażenie, że pomysłu wystarczyło tylko na pierwszą połowę filmu a reszta została zrobiona na siłę.
Niewątpliwą zaletą większości filmów Digital Playground jest ich obsada. Studio to angażuje naprawdę ładne dziewczyny i także w tym wypadku jest na czym zawiesić oko. Sama uroda to jednak trochę za mało by przyciągnąć widza. Głównym zarzutem stawianym ostatnim produkcjom tego studia jest wtórność. I niestety także pięć scen zawartych w “Hacked” zbudowano według znanego schematu. Dlatego każdy kto sięga po produkcje DP częściej niż raz na rok będzie miał déjà vu.
Naprawdę nie wiem, komu mógłbym polecić tę produkcję. Historia nie została należycie poprowadzona a sceny porno to po prostu kalka z innych filmów. Nawet najzagorzalsi fani Digital Playground będą kręcić nosem.