W oczekiwaniu na kolejną część "Ass Worship", postanowiłem przypomnieć sobie ubóstwiany przeze mnie przed laty "Harcelement au Feminin". Co jakiś czas do niego wracam, i za każdym razem w inny sposób na mnie oddziałuje. Tym razem moja reakcja była zaskakująco nostalgiczna. Ale o tym za chwilę.
Steve jest dyrektorem jednej z filii ważnego przedsiębiorstwa. Ma też piękną, młodą żonę, jednak jego życie wydaje się być pozbawione celu. Pewnej nocy wybiera się na samotną przechadzkę ulicami Paryża. Trafia do małej kafejki, gdzie spotyka kobietę, która być może okaże się dla niego wybawieniem i przerwie dotychczasową rutynę.
"Dangerous Woman" ("Harcelement au Feminin") pokazuje talent wschodzącej europejskiej gwiazdy: pochodzącej z Czech
Laury Angel. Dzisiaj tak naprawdę niewielu ją pamięta. Jednak należy przypomnieć, że ta wielka aktorka porno ma w swoim dorobku wiele znakomitych ról, w tak zacnych produkcjach jak: "Stavros", "Cleopatra", "Napoli" czy "Alexia & Cie". Nie bała się wziąć na barki tych poważniejszych ról - "Rocco ravishes Prague" jest tego najlepszym przykładem. Stąd się wzięła ta wspomniana na wstępie nostalgia, która odnosi się nie tylko do Laury Angel, ale i kilku innych aktorów, którzy już nie występują, i rzecz jasna reżysera.
Steve Holmes grający w "Harcelement au Feminin" główną rolę to znany i wielokrotnie nagradzany performer europejski (ach te jego dwa wytryski z rzędu!). Facet mimo swojego wieku nadal nie odpuszcza (starszy od
Rocco). Właśnie ta para (Laura i Steve), to jeden z najmocniejszych punktów filmu.
Laura Angel nawet zdobyła nagrodę w Cannes za rolę "Niebezpiecznej kobiety". Steve, mimo że ją supportuje, to cały czas stara się pokazać, że jest jednym z "Animal Trainer". To własnie w scenach łóżkowych (które nie zawsze odbywają się w łóżku) pokazuje pełnię talentu. Nawet grająca drugie skrzypce w filmie Payeta
Coralie, która nigdy specjalnie mi się nie podobała, tutaj nie pozwali mi oderwać od siebie wzroku.
Co do realizacji, to film jest zrobiony nienagannie, przydałby się tylko jakiś mocniejszy akcent, bo akcja tak sobie płynie i nie ma żadnych mocniejszych momentów. Może poza drugą sceną, która dla niektórych może być skandaliczna (zresztą to moja ulubiona z tego dziełka). No właśnie. Sceny porno, które nie zawsze trzymają wysoki poziom. Najlepsze to te z
Laurą Angel.
Wspomniana skandaliczna akcja zaczyna się od pierwszego prawdziwego spotkania z Laurą. Bohaterowie wybierają się autem na obrzeża jakiegoś lasu, po czym dziewczyna wychodzi z samochodu w samym futrze, pod którym nie ma zupełnie nic. Zaczyna kocimi ruchami prowokować jakieś szemrane towarzystwo, ukrywające się w leśnych mrokach. Po kolei wychodzą jacyś gostkowie o zakazanych twarzach, a Laura każdemu z nich dobiera się do rozporka. Jest ich pięciu albo sześciu, ubranych w jakieś sweterki i nieprzemakalne płaszcze. Wszystkiemu przygląda się nasz bohater, siedzący wewnątrz auta i nieukrywający cierpienia, co nie przeszkadza mu się ostro podniecić. W scence nie zabrakło analu, a i końcowe spusty na Laurę i jej futro fajnie wyszły (szkoda tylko, że montażyści trochę pokombinowali i jeden wytrysk jest powtórzony). Mamy tu także średnią scenę w hoteliku, bardzo udaną akcję w biurze z apetyczną sekretarką w okularach (naprawdę fajny rudasek), orgie, oraz końcową pomiędzy
Steve'em Holmesem a
Laurą Angel, która jest drugą moją ulubioną sceną z tego filmu.
"Harcelement au Feminin" ma także jeden z ciekawszych scenariuszy u
Payeta. Końcówka fajna, choć trochę przewidywalna. Wszystko to powinno dać film bezbłędny, jednak parę rzeczy mi przeszkadza. Mianowicie wszyscy inni bohaterowie są zepchnięci na trzeci plan. Nie ma także konfrontacji Laury z Coralie (żona Steve'a), na którą z niecierpliwością czekałem.
Mimo tych minusów, "Harcelement au Feminin" to doskonała rozrywka. Film, do którego chce się wielokrotnie wracać...