Nie powiem, że seans "Les Filles de la Campagne" należał do najprzyjemniejszych, mimo doborowej obsady i nazwiska reżysera. Dodatkowego smaczku przed odpaleniem dodawał fakt, że "Les Filles...." zdobył główna nagrodę na XBIZ 2012 w kategorii European Feature Release Of The year. Krytycy po raz kolejny pokazali, że mijamy się w ocenach filmów.
Olga spędza wakacje u wujostwa na wsi. Z każdym dniem coraz bardziej tęskni za miastem. Na szczęście poza zakupami, chodzeniem do kina, czy knajpy nietrudno jest o dużo lepsze atrakcje, których na gospodarstwie jest pod dostatkiem. A to za sprawą kilku jurnych młodych, wiejskich chłopków, którzy biją na głowę miejskich szpanerów, a pozycje z Kamasutry opanowane mają do perfekcji.
Film jest niestety prawie całkowicie pozbawiony fabuły. To co sprawia, że chce się go oglądać to właśnie wiejski klimat: sex na sianku, w lesie czy nad strumykiem i sporo niezłych wytrysków. Tutaj ukłony należą się
Leny Ewilowi, który dostarcza spory ładunek spermy do ust
Nataly, pokazując dobre rzemiosło i bije na głowę naszych rodzimych gwiazdorów kina akcji, mimo swojego wyglądu neandertalczyka. Ale to
Ian Scott zdominował tą produkcję, bierze udział w prawie każdej scenie porno. Gościu ma naprawdę zajebistą kondycję i już powoli zdobywa pozycje legendy. Tyle poruchał w tym filmie, a już inne wytwórnie prześcigają się, żeby ponownie obsadzić go w kolejnej roli (Harmony, Private, czy jego konik Anioł Zła).
Niestety, im dłużnj trwał ten film, tym coraz częściej zbierało mi się na ziewanie. Przy ostatniej scenie myślałem żeby się czym prędzej skończyła. Do tego
Bijou na którą nie mogłem patrzeć - dziewczyna bez wątpienia powinna trafić do drugiej ligi porno. Brak stylu energii i gdyby nie
Bodilis za kamerą, to robiłaby za expose Ewy Farny w salonie T-Mobile.
"Les Filles..." to film, który zawiódł moje oczekiwania. W roku wydania wszystkie odsłony "Pornochic" pokazały o wiele większą klasę, i nawet przeciętne "Rich Little Bitch", czy "My first orgy" okazały się tworami o klasę lepszymi.