Party at Kitty and Stud's, The AKA Italian Stallion

Twardziel nad twardzielami. Nie straszne mu brutalne tortury, ani walka na terytorium budzącego strach w oczach nieprzyjaciół, wroga. W wolnych chwilach zapamiętale boksuje. Z ringu czasami schodzi pokonany, ale będąc wybitnym zawodnikiem – odradza się niczym Feniks z popiołów. W świadomości milionów fanów znany jako odtwórca roli Rambo i Rocky'ego. Są jednak i tacy, dla których Sylvester Stallone to po prostu Italian Stallion (włoski ogier).



Kitty (Henrietta Holm) jest szaleńczo zakochana w Studzie (Sylvester Stallone). Ich związek jest oparty w dużej mierze na seksie – perwersyjnych zabawach łóżkowych, często z użyciem pejcza, które towarzyszą im nagminnie. Także przyjęcie w gronie znajomych stanowi wyłącznie pretekst dla kolejnej porcji wyuzdanej rozrywki. Alkohol, jointy i roznegliżowane ciała... Kitty oraz Stud wiedzą doskonale, jak należy wyprawić niezapomnianą imprezę.



"The Party at Kitty and Stud's" to film, który obrósł w legendę za sprawą Stallone'a, który zagrał postać Studa. Ani reżyser, ani tym bardziej Stallone, który przeżywał wtedy trudne chwile (przez kilka dni pozostawał nawet bezdomnym, bez grosza przy duszy), nie przeczuwali pewnie, że oto debiut przed kamerą zanotował facet, który w przyszłości będzie jedną z gwiazd Hollywoodu. W światku filmowym historia dość zaskakująca, ale i często spotykana.



Największą bolączką "Przyjęcia u Kitty i Studa" jest fakt, że produkcja była usilnie promowana jako film stricte pornograficzny. Stallone w pornusie – brzmi z pewnością zachęcająco, ale jest dalekie od prawdy. Sama produkcja widnieje pod różnymi tytułami, doczekała się także dużych modyfikacji (ponowny montaż, wersje uncut), ale sam Stallone nigdy nie brał udziału w żadnej scenie penetracji. Wiele hałasu o nic – tak to najłatwiej skwitować.



Pomijając udział Stallone'a na ekranie nie dzieje się absolutnie nic, co mogłoby pochłonąć bez reszty widza. Fatalny scenariusz, zlepek zupełnie bezsensownych dialogów oraz cała masa scen, które rażą odbiorcę infantylnością (zlizywanie krwi z ręki, absurdalne tańce w kółeczku). Warta odnotowania jest jedynie ścieżka dźwiękowa, która kojarzy się nieodłącznie z hipisowskimi, niezwykle radosnymi i pełnymi pozytywnej energii, melodiami i dźwiękami.



Poza umięśnioną (w późniejszych latach dysponował jeszcze lepszą muskulaturą) sylwetką Stallone'a, całkiem przyzwoicie prezentują się zgrabne i naturalne ciała aktorek. Na specjalnie wyróżnienie zasługują przede wszystkim Henrietta Holm (wspaniałe piersi!) oraz czarnoskóra piękność (?!), którą widzimy podczas striptizu erotycznego. Jak przystało na softcore'ową produkcję, sceny łóżkowe całkowicie zanudzą wszystkich fanów porno.



"The Party at Kitty and Stud's" nie sposób nikomu polecić, ale – paradoksalnie – niemal każdy kinoman sięgnął po niniejszą produkcję. Widok nagiego Stallone'a, palącego co rusz kolejnego papierosa, czy też prężącego muskuły w lustrze, jest zarazem idiotyczny, jak i komiczny. Fani pornografii także nie mają tu czego szukać, chyba że Wasza partnerka chce zobaczyć nagiego włoskiego ogiera (pozbawionego jednakże erekcji!) w akcji.

Trailer:

Podobne filmy:

Dodaj komentarz:
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz