O niemieckich pornosach mój znajomy mawia: "Są solidne, ale nie ma w nich finezji". Kwestia dyskusyjna, ale co ciekawe, o francuskich filmach tego nigdy nie powiedział. "Sex Apocalypse" (fr. "Le Sanctuaire") dokłada cegiełkę do przeświadczenia, że tak jak szwedzkie produkcje brylowały w latach siedemdziesiątych, tak Francuzi od lat dziewięćdziesiątych konsekwentnie umacniają swoją pozycję na szczycie pornobiznesu w Europie.
Fabuła ukazuje nam świat, jaki może się pojawić po wojnie nuklearnej, gdy technologia, która miała ludziom pomagać, obróciła się przeciw nim... Brzmi znajomo, prawda? Ocalała garstka żołnierzy, którzy utworzyli lokalne odziały, koncentruje się głównie na grabieży tego, co zostało i polowaniu na cnotę przedstawicielek płci pięknej. Po dobroci albo nie. Tego nie chciało zaakceptować większość kobiet. Wzięły więc broń i osiedliły się na uboczu pod dowództwem Diane (Cecilia Vega). Pewnego dnia status quo zostaje naruszony, gdy rebeliantki przyjmują pod dach rannego dezertera. Wynika z tego awanturka, ale przyznajcie, czy legion uzbrojonych po zęby żołdaków ma szansę z grupką ślicznotek krzewiących zasadę "make love, not war"?
Jeśli chodzi o wystrój i muzykę, to powodów do narzekań nie ma. Akcja rozgrywa się w koszarach, domku rebeliantek, ale co najlepsze, jest dużo pięknych ujęć lasu, rzeki, gór, zdjęcia wręcz urzekają. Scena na łonie natury jest co prawda tylko jedna, za to świetnie zrobiona. Pamiętacie scenę na polanie z "Szaleństwa Anki Nimfomanki"? Wiele bym dał, żeby ci partacze, co ją robili, obejrzeli "Le Sanctuaire" i posypali głowy popiołem. Tam scena mogła u widza wywołać tylko śmiech, a we francuskiej wersji widać, że aktorzy, kamerzysta i dźwiękowiec znają się na rzeczy.
Dymanko w filmie jest mało urozmaicone, ale na pewno nie nużące. A to dlatego, że wszystkie sceny oprócz powyżej opisanej, gdzie seks uprawia zakochana para, to grupowce. Mamy tu zbiór najróżniejszych kombinacji damsko-męskich, scen lesbijskich stricte nie ma. Dobre, choć nie powalające sceny oralne, kilka analnych. Niemal wszystkie dziewczyny i panowie odziani są w moro, więc dla fanów klimatów militarnych to miły aspekt.
I tu dochodzę do największego plusa filmu, którym "bezapelacyjnie, do samego końca", jest Cecilia Vega. To ona gra najlepiej, jako przywódczyni rebeliantek. I jako jedyna zalicza zbiorowy gangbang, połączony z podwójną penetracją. Wszystkie sceny z jej udziałem w tym filmie (a niemało ich) są udane. Nie widziałem wcześniej wielu produkcji z jej udziałem, ale po tym, co zobaczyłem, gorąco jej kibicuję. Na uznanie, zasługuje również Priva Rey, która w duecie z Cecilią wypada bardzo dobrze, ale ogólnie daję jej drugie miejsce.
Wady? Są, inaczej dałbym filmowi dziesiątkę. Na szczęście niedużo tego. Po pierwsze, znów edukacja seksualna daje znać o sobie w postaci prezerwatyw. Jest to o tyle nieadekwatne, że według fabuły, ludzkość jest na wymarciu, a kobiety wskutek wojny nuklearnej są wysterylizowane... gdzie tu sens? Możemy to sobie tłumaczyć jedynie faktem, że film był emitowany we francuskiej telewizji, a tam bez kondomów nie można puścić jakiegokolwiek pornosa. Po drugie: wspomniana fabuła jest mocno spłycona i wydaje się niezbyt oryginalna, ale to powszechna bolączka filmów XXX.
Trochę pomarudziłem, ale końcowo przyznam, że spodobał mi się ten film i polecam go każdemu, kto chce zobaczyć, co znaczy francuskie doświadczenie w kręceniu ślizgaczy. A dla fanów Cecilii to praca domowa!