Majowie przewidzieli, iż koniec znanego nas świata wypadnie w 2012 roku. Na podstawie tej przepowiedni powstało kilka filmów przedstawiających końcowe losy ludzkości na błękitnej planecie. Branża porno również nie pozostała bierna w tym temacie wypuszczając film pt. "Countdown" - Odliczanie w drugiej połowie rzeczonego roku.
Amerykańscy naukowcy odkrywają, że ku Ziemi zmierza olbrzymia planetoida. Zderzenie jest nieuniknione, zostało zaledwie siedem dni do kolizji - zbyt mało czasu, żeby przedsięwziąć jakiekolwiek kroki. Pozostaje bierne czekanie na nieuniknione, żegnanie się z ukochanymi, chwile na ostatnie ziemskie przyjemności zanim rozpalona bryła z kosmosu zmieni na zawsze historię ludzkości.
Wydawałoby się, że taka preapokaliptyczna fabuła jest idealnym tematem na film porno i macie rację - jednak, sam pomysł nie wystarczy, równie ważne jest jego ciekawe przedstawienie. Bradowi Armstrongowi i jego scenarzystom zupełnie się to nie udało. Otrzymujemy do bólu nudny i przegadany film poprzetykany monotonnymi scenami porno. W filmie nie ma żadnej akcji, składa się jedynie z dialogów. Naukowcy debatują, co począć, prezydent USA wygłasza orędzie do świata, reporterzy telewizyjni nadają na antenie, a kilkoro bohaterów, na których fabuła się skupia nieco bardziej ględzą nad swymi nieistotnymi problemami i rozterkami. Dziewczyny litują się nad prawiczkami, naukowcy topią zmartwienia w alkoholu i swoich objęciach, kochankowie kochają się tak jakby nie miało być jutra, a inni jebią się ot tak, bez powodu.
Wykonanie jak na Wicked Pictures przystało jest całkiem przyzwoite, aktorstwo nie powala, ale także nie razi sztucznością. Kamera sprawnie jest prowadzona, choć w zasadzie niewiele ma do filmowania. Najlepiej wypada rockowa muzyka towarzysząca niektórym scenom - utwory podczas stosunku Kailani Ley z Xanderem Corvusem naprawdę wpadają w ucho. Sceny porno również jak przystało na Wicked Pictures są nad wyraz statyczne i nieciekawe. Wszystkie akcje to jeden na jeden przebiegające w ten sam sposób w tych samych nieciekawych warunkach, pomieszczeniach i sytuacjach, więc nie ma się nad czym rozpisywać.
Zapowiadany jako jeden z większych hitów tego roku okazał się sromotną klapą i konia z rzędem dla tego, kto da radę obejrzeć "Countdown" od deski do deski. Całkowita strata czasu, już lepiej sięgnąć po drugorzędne gozno. Marnie widzę rozdanie nagórd AVN w roku 2012, Wicked Pictures w tym roku jak dotąd nakręcił same gnioty, co by nie wspomnieć o "Dirty Little Secrets", czy "Love Blossoms".
Trailer:
Dodaj komentarz:
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz
Porno Online 2007-2022
Zabrania się kopiowania fragmentów lub całości opracowań i wykorzystywania ich w publikacjach bez zgody twórców strony pod rygorem wszczęcia postępowania karnego.