"The Tower" to film pornograficzny nawiązujący do thrillera Phillipa Noyce'a "Sliver". Pierre Woodman dysponując niemałym budżetem nakręcił, aż trzy części "Wieżowca". Filmu, który z miejsca podbił świat, a także stał się także czarnym koniem na rozdaniu nagród AVN. Po latach jest to trochę dziwne i podejrzane, ponieważ w połowie lat 90-tych było o wiele więcej ciekawszych tytułów. Dodam jeszcze, że do oryginału w którym główne role zagrali Sharon Stone i William Baldwin dzielą go lata świetlne. Pomimo niezaprzeczalnego faktu, że Noyce to żaden Hitchcock czy De Palma. Czyli już wiadomo czego możemy się spodziewać, przereklamowanego przeciętniaka, który już na kilometr zajeżdża pasztetem, którego termin przydatności minął już jakiś czas temu. Można tak przynajmniej napisać o pierwszej części (przypominam że są jeszcze dwie).
Sama fabuła to mizeria i popłuczyny po "Sliverze". Główna bohaterka Cynthia wynajmuje mieszkanie w wielkim apartamentowcu, w którym przed kilkoma dniami jedna z lokatorek została zamordowana. Już na przywitanie zostaje ostro zerżnięta przez portiera (w tej roli Richard Langin), tym samym przekonując go, że idealnie nadaje się na nową sąsiadkę dla reszty mieszkańców. W międzyczasie zostaje zamordowana kolejna dziewczyna, wpierw wybzykana przez oprawcę. Mieszkańcy budynku zaczynają się niepokoić morderstwami, tym bardziej że całą sprawą coraz bardziej interesuje się policja. Podczas porannego joggingu Cynthia poznaje młodego chłopaka, który okazuje się jej sąsiadem. Po bardzo ostrym sexie zakochują się w sobie, a chłopiec oznajmia dziewczynie ku jej zdziwieniu, że cały wieżowiec należy do niego. Pokazuje Cynthii również tajemne przejście, za którym znajduje się cały arsenał monitorów, dzięki którym ogląda codzienne życie mieszkańców budynku.
"The Tower" to jeden z najsłabszych filmów Woodmana. Jest także jednym z pierwszych w jego reżyserskim dorobku i to może tłumaczyć jego wątpliwą jakość. Reżysersko to dno, od początku miałem wrażenie jakby jakiś upośledzony jegomość stanął za kamerą starając się nieudolnie wprowadzić klimat znany z oryginalnego "Slivera". Jak to możliwe, że człowiek który go nakręcił ma na swoim koncie tak udane produkcje jak: "Network" czy "Sweet Baby". Scenariusz to także kolejny minus, nie ma tu właściwie żadnej historii. "Wieżowiec" jest całkowicie wyjałowiony z fabuły, brak również ciekawych pomysłów znanych z dzieła Noyce'a. Tylko dzięki kilku scenom porno, które prezentują się jako tako nie przyznałem jeszcze niższej oceny.
Aktorsko pierwsze skrzypce gra Aliza, wcielająca się w postać Cynthii. Aktorka całkowicie mi nieznana, ale muszę tutaj napisać, że spisała się nie najgorzej. Chociaż w zestawieniu z Nikki Andersson i Tanią Russof, czyli aktorkami które będą podporą kolejnych produkcji Woodmana wypada raczej blado. Jeżeli chodzi o urodę, również słabo. No i młody David Perry grany pana Parrotte. Może aktorstwo w jego wykonaniu to nie jest żaden majstersztyk, ale w pieprzeniu to już nie ma sobie równych, bije pod tym względem pozostałych aktorów na głowę.
"The Tower" to film uznawany za klasykę porno, mnie niestety do siebie nie przekonał. Być może kolejne części są lepsze i wnoszą coś ciekawszego. Prawdopodobnie niedługo po nie sięgnę, ale jak na razie muszę odespać kaca, po tej ponad dwugodzinnej libacji. Cztery gwiazdki za reżysera, na pocieszenie dodam, że są jeszcze gorsze pornosy.