Lazurowe niebo, niezwykle malownicze plaże i zapierające dech w piersi krajobrazy, to pierwsze, co mi przychodzi na myśl opisując Hawaje. Dla wielu osób miejsce to jest istnym rajem na ziemi i trudno się z tym nie zgodzić. Bajecznie położony archipelag oferuje masę niesamowitych atrakcji, a niebywała gościnność mieszkańców sprawia, że każdy turysta najchętniej osiadłby tu na stałe. Ta niepowtarzalna atmosfera panująca na tych tropikalnych wyspach, stała się również synonimem idealnych plenerów dla wysokobudżetowych produkcji. Jedną z nich jest omawiana "Eruption", która została w całości nakręcona na Hawajach, a za podstawę scenariusza posłużył kultowy obraz z lat 40' o nazwie "Double Indemnity" (7 nominacji do Oscara!). Czy Stanley'owi Kurlanowi udało się, choć w niewielkim stopniu odtworzyć klimat znany z filmu Billy'ego Wildera?
Peter Winston (w tej roli słynny John Holmes) to agent ubezpieczeniowy, który nawet podczas słodkiego leniuchowania na plaży nie zapomina o pozyskiwaniu nowych klientów. Tym razem w oko wpadła mu atrakcyjna nieznajoma o imieniu Sandra, która dość nieoczekiwanie składa mu intratną propozycję wzbogacenia się. Otóż kobieta namawia Winstona na zakup polisy na życie dla swojego męża, który miałby, rzecz jasna, o niczym się nie dowiedzieć. Następnie pozostaje kwestia pozbycia się niewygodnego małżonka i spokojne oczekiwanie na czek opiewający, na bagatela - milion dolarów, który będzie zmuszona wypisać firma ubezpieczeniowa. Diabeł tkwi jednak w szczegółach i to one decydują o powodzeniu, bądź też fiasku planu, który wydaje się być niemalże perfekcyjny. Firma ubezpieczeniowa przeprowadza, bowiem własne śledztwo, które ma na celu sprawdzenie, czy żadna osoba postronna nie przyczyniła się do wcześniejszego "wysłania" ich klienta na tamten świat. Pech chce, że sprawą tą zajmuje się dociekliwy kumpel Petera - Jackson Krantz, który od początku jest przekonany, że mąż Sandry został zamordowany. Rozpoczyna się wyścig z czasem, a na jaw wychodzą coraz to bardziej zaskakujące fakty...
Kolejna część przygód Jamesa Bonda, otoczonego wianuszkiem pięknych, a zarazem piekielnie niebezpiecznych kobiet? John Holmes z pewnością nie wzorował się na przygodach słynnego brytyjskiego agenta, ale nie da się ukryć, że twórcom marzył się sukces nie mniejszy niż w przypadku filmów z 007. Spora dawka kina przygodowego, intrygi niczym z rasowego kryminału oraz duża porcja erotyki miały przyciągnąć widzów, nawet tych, którzy, na co dzień nie sięgają po filmy pornograficzne. Rozmach, jaki miał cechować "Eruption", przerósł jednak możliwości finansowe ekipy realizującej film i sprawił, że postanowiono z czegoś zrezygnować. Wybór padł na dobór obsady, która pierwotnie miała składać się z samych gwiazd branży porno, a ostatecznie zatrudniono jedynie Johna Holmesa i Lesllie Bovee, którym asystować mieli sami debiutanci. Budżet został dopięty, ale na planie filmowym aż zaroiło się od osób, które o aktorstwie miały dość mgliste pojęcie. Jakby na przekór temu, reżyser nie zamierzał rezygnować z ambitnego scenariusza (w końcu mowa jest o remake'u "Double Indemnity") i starał się wiernie odtworzyć klimat pierwotnej wersji. Oczywiście zakończyło się to kompletnym fiaskiem, a dziury w fabule są tak wielkie, że można w nich utonąć.
"Eruption" poniósł klęskę od strony fabularnej, ale uratowały go na szczęście sceny porno. John Holmes z Lesllie Bovee to para, którą można oglądać wielokrotnie i za każdym razem dają z siebie maksimum zaangażowania i pasji. Jeśli dodamy do tego wspaniałe plenery, jak choćby piękna, piaszczysta plaża, na której oddają się miłosnym uniesieniom, to chyba żaden odbiorca nie poczuje się rozczarowany. Sporym zaskoczeniem są również niektóre ujęcia, które w iście mikroskopowy sposób ukazują anatomiczną budowę organów płciowych. Jest to celowy zabieg, mający na celu pochłonąć bez reszty uwagę widza i muszę przyznać, że spełnia pokładane w nim nadzieje. Widzów, którzy sięgną po "Eruption" czeka również niepowtarzalna okazja obejrzenia w akcji Susan Hart, dla której był to pierwszy i jednocześnie ostatni występ przed kamerą. Umiejętności aktorskie debiutantów okazały się być znikome, ale kiedy przyszło im zrzucić ciuszki, próżno szukać u nich jakiejkolwiek tremy. Susan Hart zdecydowała się nawet na pikantny trójkącik w debiucie i w ogólnym rozrachunku zaprezentowała się nie mniej efektownie aniżeli Lesllie Bovee.
Czy osadzenie akcji na Hawajach wystarczy, żeby miłośnicy filmów pornograficznych sięgnęli po niniejszy obraz? Sądzę, że tak, gdyż widok tych prześlicznych wysp jest wystarczającym bodźcem, aby skusić się na seans. Nie jest to z pewnością godny remake "Double Indemnity", daleko mu również do kina przygodowego z najwyższej półki, ale czas poświęcony na obejrzenie "Eruption" trudno uznać za stracony. Tym bardziej, że kilka zaprezentowanych tutaj scen, idealnie nadaje się do odzwierciedlenia w życiu prywatnym, nawet, jeśli nie przewidujemy podróży na tropikalną wyspę.
Dodaj do ulubionych
