W 1970 roku zrobiło się na całym świecie głośno za sprawą Charlesa Mansona i jego sekty. Zbieranina zagubionych, młodych ludzi pod przywództwem charyzmatycznego szaleńca zamordowała żonę Romana Polańskiego Sharon Tate i jej trzech gości. Manson został skazany za to na dożywocie. "Rites of Uranus" nie traktuje, co prawda o Mansonie, ale jest obrazem o sekcie. Dodajmy, że sekcie seksualnej, której obiektem kultu jest...
Film rozpoczyna się sceną, w której zakapturzeni kultyści stoją nad ołtarzem, na którym znajduje się naga dziewczyna. Mężczyzna będący kapłanem wsadza jej świeczkę w tyłek, a pozostali wznoszą modły do Uranusa. Mężczyzna szybko jednak zamienia świeczkę na własnego fiuta i analnie posuwa dziewczynę. Następnie do zabawy przyłącza się inna kultystka, Sarah. Niestety podczas tej orgii kapłan umiera, a Sarah zostaje zamknięta w celi. Reszta filmu to analna orgia wśród sekciarzy. Obraz pokazuje orgiastyczne rytuały Uranusa (wymawia się tak samo jak Youre Anus, czyli Twój Tyłek), oraz werbowanie nowych członków ulotkami rozdawanymi wśród przechodniów. Jedną taką ulotkę dostaje Diane, która postanawia odwiedzić świątynię Uranusa. Mówiąca trąbka stercząca ze ściany (sic!) objaśnia jej zasady, po czym karze podpisać cyrograf...
Dziwny, tani i obskurny film jednak fanom analnych akcji może się spodobać – walenia w kuper jest tu pod dostatkiem i każda scena zawiera takie zabawy. Wykonanie jest wyjątkowo biedne – za lokacje robią dwa, trzy ciemne pomieszczenia, aktorstwo jest tragiczne, a fabuła infantylna. Jedyne, co daje radę to muzyka, głównie rock progresywny, ale sądzę, a wręcz jestem pewien, że nie została stworzona specjalnie na potrzeby tego filmu, a jedynie ukradziona skądinąd. Aktorki nie są brzydkie, ale nie wyróżniają się także niczym szczególnym, także i pod tym względem nie jest zbyt dobrze.
Zabrakło w tym filmie jakiegoś mocnego elementu (prócz analu oczywiście), który sprawiłby, że warto przebrnąć przez te tony obskury i go obejrzeć. Więc raczej radzę trzymać się z daleka, choć dnem totalnym film nie jest i znajdą się osoby, które go z przyjemnością obejrzą.