Przeglądając listę filmów porno wszech czasów wg AVN na 6tym miejscu można się natknąć na ów film, "Bobby Sox". Czy jest on do tego stopnia zachwycający, świetnie nakręcony, z zapierającą dech historią i gorącymi scenami porno, aby zdeklasyfokować takie perełki jak "The Devil in Miss Jones", "Debbie Does Dallas", czy "Deep Throat"?
Nie bardzo nawet wiem, o czym był ten film. Nie miał wyraźnego głównego wątku, czy porywającej akcji. Opowiadał po prostu o życiu małomiasteczkowej społeczności, ich romansach i problemach. Pewien zapijaczony, podstarzały aktor (w tej roli dobry jak zawsze weteran porno Jamie Gillis) przybywa do małej osady promować swój najnowszy, kiczowaty film o potworach. Aby nadać mu rozgłosu finguje porwanie młodej dziewczyny (Nikki Tyler). Wkrótce także wiąże się z jej matką (Shanna McCullough, nagroda za Najlepszą Aktorkę Drugoplanową).
Nie brzmi zbyt ciekawie, prawda? Akcja filmu toczy się niewiarygodnie leniwie, pomiędzy scenami seksu pojawiają się jedynie dialogi. Brak tu scen, które przyciągnęłyby do ekranu, czy rozbudziły uśpionego widza. No, ale tak to już bywa w filmach obyczajowych, niestety obyczaj z porno nie idzie zbyt często w parze.
Lepiej jest pod względem wykonania. "Bobby Sox" ogląda się właściwie jak zwyczajny (tyle, że nudny) film fabularny. Aktorzy sobie poradzili znakomicie. Jamie Gillis za swą rolę zdobył nagrodę Najlepszego Aktora wg AVN 2007 roku). Operator kamery, oraz oświetleniowcy również spisali się na medal, a aranżacja scen porno stoi na wysokim poziomie:
Długie zabawy przed stosunkiem, różnorodne pozycje, solowe jazdy z wibratorem, całkiem sporo analu, czy nawet palcówka na drzewie! Z ciekawszych scen można wyróżnić gościa dyrygującego dwiema panienkami, wiejską dziewczynę obrabiającą na raz dwa policyjne flety, by odciągnąć uwagę stróżów prawa od podejrzanego kolegi, pierdolącą się parkę w kinie podczas seansu porno, czy w końcu Jamie Gillis i fetyszystowsko-sadomasochistyczny stosunek.
Mimo, że od strony technicznej, a także pornograficznej jest to pierwsza liga i pod tym względem nie ustępuje klasykom wymienionym we wstępie to zabrakło mu ciekawej fabuły, aby zdobyć u mnie wysoką notę. No, bo co mnie obchodzi, że aktorzy grają dobrze jak mam głęboko w poważaniu ich losy? Jednak być może to wynika z tego, iż nie bardzo lubię taki gatunek filmowy. Być może jego znawcy daliby mu notę maksymalną, tak, więc najlepiej sprawdźcie i oceńcie sami. W końcu zdobycie 6 nagród AVN, w tym za Najlepszy Film nie wzięło się za nic.