Geek, The

Filmy z Wielką Stopą to nic nowego. Mieliśmy już kilka horrorów o tej tematyce jak chociażby "Legend of Boggy Creek" (1972), "Night of the Demon" (1980), czy "Abominable" (2006). Mieliśmy także komedie o Sasquatchu, np. "Harry i Hendersonowie" (1987). Przedstawiam Wam jednak pierwszego pornosa o małpoludzie.



Kilkoro znajomych wybiera się do dziczy, by nakręcić materiał o Sasquatchu. Chodzą w te i wewte, chodzą, dalej chodzą, czasami się bzykną i dalej chodzą. Narrator z offu niczym w filmie przyrodniczym, bądź dokumentalnym wyjaśnia, iż ludzie ci szukają Wielkiej Stopy, którą można spotkać w tych terenach. Narrator niewiadomo, czemu nazywa kudłacza mianem 'geek', czyli świr, dziwak, kujon - mniejsza z tym. Nasza grupka ciągle sobie spaceruje, jest piękna, słoneczka pogoda tu i ówdzie hasają sobie zwierzątka, słychać trel dzikiego ptactwa, a muzyczka wesoło nam przygrywa. W pewnym momencie poszukiwacze natrafiają na trop, a niedługo później i na samego sasquatcha. Przyjaciele wpadają na genialny pomysł - wysłać jedną panienkę, aby ta obłaskawiła stwora. Nie trzeba być geniuszem, aby przewidzieć, że dojdzie do gwałtu dzikiej bestii na biednej dziewczynie.



To w zasadzie cała fabuła. Jest jeszcze oczywiście zakończenie, ale jest ono zupełnie bezsensowne i właściwie można nawet dodać, że film urywa się w połowie. Obraz nakręcony na taśmie 16mm jest fatalnej jakości, pełny skaz, ziarnistości i wszelkiego syfu, jaki dostał się na taśmę filmową przez lata. Powiem szczerze, że mi to nie przeszkadza, szczególnie w tego typu obrazach - dodaje to tylko smaczku takim fest obskurnym produkcją. Największą wadą filmu jest brak jakiegokolwiek pomysłu na scenariusz. Czy wspomniałem już, że przez 95% filmu aktorzy tylko chodzą? No może nie tylko, bo są tam jeszcze dwie sceny seksu, w dodatku kiepsko sfilmowane, które nawet ciężko jest nazwać hardcorowymi - zwykła, dość kudłata i mało estetyczna erotyka.



Dopiero w końcówce robi się weselej, kiedy pojawia się nasz Geek. Charakteryzacja, owszem kiczowata strasznie - duży facet pokryty, zmierzwioną, czarną sierścią ze sterczącym fiutem z rozporka (również czarnym), ale po tak ultrataniej i miernej produkcji nie spodziewałem się niczego innego. Jak wspomniałem występuje tu scena gwałtu (a nawet dwie), które są jeszcze bardziej softcorowe niż te ludzko-ludzkie, ale i tak jest to w zasadzie (prócz samego futrzaka) jedyna rzecz warta uwagi. Wielka Stopka wesoło gmera sobie w waginie nieszczęsnych niewiast gromko przy tym dysząc i charcząc



Koszmarnie zły film dla masochistów, fatalny pod każdym względem. Jeśli chcecie zobaczyć gwałty Wielkiej Stopy, a przy tym całkiem zgrabną fabułę to sięgnijcie po "Night of the Demon", ale nie po to ścierwo.


Trailer:

Dodaj komentarz:
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz