Little Runaway

W życiu każdego rodzica nastaje kiedyś ten smutny dzień, kiedy jego pociecha, przestaje być małym, słodkim bobasem, a zmienia się w dojrzałą istotę. Szczególnie smutne jest to dla osoby samotnie wychowującej swojego jedynego potomka. Dziecko jest wtedy rozpieszczane do granic możliwości, przez co robi się też wredne i lekceważące dla swojego rodzica. Dokładnie z taką sytuacją mamy do czynienia w produkcji "Little Runaway".



Nie spotkałem się jeszcze z bardziej rozpoznawalnym filmem z gatunku punk porno. Wręcz ciężko mi wyobrazić sobie punkowca interesującego się pornografią, który by nie słyszał o tym tytule. Dla jednych jest on wręcz obiektem kultu, dla innych zaś kolejną produkcją opartą na schematycznym do granic możliwości rżnięciu z czego słyną filmy w których maczał "palce" Rob Rotten. Ja zaliczam się do tej pierwszej grupy, gdyż filmy z jego udziałem zawsze doskonale trafiały w mój gust.

Film zaczyna się w pokoju głównej bohaterki, czyli Rachel Rotten. Dziewczyna budzi się i zaczyna szykować do wyjścia na koncert. Jej pokój jest wypełniony kolekcją lalek barbie, co jest potwierdzeniem teorii o rozpieszczaniu jedynaczek, przez samotnych rodziców. Bardzo szybko okazuje się, że ojciec tytułowej małej uciekinierki, wcale nie jest zadowolony z faktu, że jego mała, słodka księżniczka, zmieniła się w ociekającą erotyzmem punkową seksbombę. Tatuś jest wręcz wściekły, zabrania dziewczynie wychodzić z domu w takim prowokacyjnym stroju i każe jej się wynosić do pokoju, gdyż jak się po chwili okazuje, spodziewa się gościa. Rachel niepocieszona wraca na górę, lecz po krótkich przemyśleniach postanawia się zbuntować. Schodzi na dół i jej oczom ukazuje się jej ojciec, któremu jakaś nastolatka serwuje obciąganko. Nie przywiązując zbytniej uwagi na krzyki swojego taty, Rachel ucieka z domu i wyrusza autostopem na punk rockowy koncert.



W tym filmie bardzo mnie urzeka scenariusz. Nie jest on rozbudowany jakoś wielkogabarytowo, gdyż historia w nim przedstawiona jest prosta jak przysłowiowa konstrukcja cepa, ale przypadła mi do gustu, gdyż podobne sytuacje odbywają się na porządku dziennym w środowisku w którym się obracam.
Twórcy bardzo dobrze wykorzystali potencjał drzemiący w punkowym stylu życia. Serwują nam tutaj rżnięcie podczas trwania koncertu skatepunkowej kapeli D.I. ,będziemy mogli też obejrzeć występ US Bombs, a zaznaczyć trzeba, że nie są to pierwsze lepsze kapelki wyciągnięte z garażu na potrzeby filmu, a są to ikony punkowej sceny. Dane nam też będzie przyjrzeć się z bliska jak prezentują się amerykańskie squaty ( pustostany zamieszkiwane zazwyczaj bez zgody właścicieli).

Na sporą uwagę zasługują stroje i charakteryzacja aktorów. Ubrania widać, że zostały wybrane przez osoby obracające się w towarzystwie punkowców, poza tym zagęszczenie ćwieków, irokezów, naszywek i glanów jest na prawdę bardzo duże, więc nie ma mowy o robieniu filmu w tematyce o której się nie ma pojęcia.



Gra aktorska stoi na dobrym poziomie, a rżnięcie nie jest tak monotonne i prostolinijne jakiego się spodziewałem. Blowjoby nie są jednak wykonane zbyt genialnie, dziewczyny muszą sobie dużo pomagać ręką, żeby te sceny były znośne do oglądania, na szczęście po lodzikach aktorzy przystępują do penetracji waginy i tu już coś zaczyna się dziać. Dużo ciekawych pozycji odpowiedni dostosowanych do miejsc w których akurat odbywa się akcja. W filmie zobaczymy głównie sceny f/m, ale te w większym gronie też mają miejsce. Zwolennicy scen analnych raczej narzekać nie będą, gdyż o ich brak nawet nie ma mowy, a szczególnie szczęśliwi powinni być fani faciali, których jest tutaj bardzo dużo i to w większości bardzo ładnie wykonanych. Świetne wrażenie pozostawia sceneria, czyli wspomniane squaty, parkiet pod sceną na której odbywa się akurat koncert, czy też trumna w kościele.

Jak już wspominałem we wstępie, film jest wręcz klasykiem punkowego porno i każdy kto choć trochę utożsamia się z tym ruchem powinien ten tytuł w swojej kolekcji posiadać. Moim zdaniem najlepsza rola Rachel Rotten. Gorąco polecam!

Trailer:

Podobne filmy:

Dodaj komentarz:
Musisz być zalogowany, aby dodać komentarz